„Ursula von Rydingsvard. Tylko sztuka”, Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie.
W Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie jest wystawa „Ursula von Rydingsvard. Tylko sztuka”, „seksownych” i „lubieżnych” rzeźb. Nie wiem, jak u Was, ale u mnie nie są to pierwsze skojarzenia, które przychodzą mi na myśl w kontekście drewna cedrowego.
Co znajdziecie w recenzji?
Natomiast tak określa je Ursula von Rydingsvärd (z domu Karoliszyn), rzeźbiarka polskiego pochodzenia słynąca z prac wykonanych właśnie z tego materiału.
Seksowna Ursula
Pierwszą wystawę w Polsce miała w 1992 r. w u_jazdowski, a w tym roku wystawa (współorganizatorzy: studio Ursula von Rydingsvärd i Galerie Lelong) „Tylko sztuka / Nothing but Art”, czyli sztuka albo nic, to trzy lokalizacje: Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, Muzeum Narodowe w Krakowie i Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie, w których do 13 lutego można podziwiać 2 rzeźby Ursuli von Rydingsvärd.
Damski czepek von Rydingsvard
Chociaż nigdy nie mieszkała w Polsce i odwiedziła ją dopiero w wieku 43 lat, artystka czuje się Polką i mówi po polsku. Mnóstwo jej prac nosi polskie tytuły, szczęśliwie nietłumaczone na angielski, a więc są jeszcze bardziej egzotyczne i mistyczne, przynajmniej dla Amerykanów. Chciałabym zobaczyć ich minę, gdy mówią: „DAMSKI CZEPEK by Ursula von Rydingsvard in Madison Square Park bla, bla, bla”.
Dla Natashy
Stąd w Łazienkach Królewskich, w środku Starej Oranżerii, rzeźba z drewna cedrowego, przy której mnie widzicie, nazywa się „Dla Natashy”, a na zewnętrz, w parku, pręży się „Elegantka II” (odlew z żywicy poliuretanowej innego modelu – niespodzianka! – z cedru), rozświetlona wewnętrznym światłem. Prawie takim jak ja na widok 12 km trasy narciarskiej w Davos.
To światło, transparentność żywicy, możecie zobaczyć na ostatnim zdjęciu.
Maczugi Ursuli von Rydingsvard
Miałam problem z odnalezieniem tej żywicznej damy, bo kolorystycznie zlała się z pniami drzew. Jednak rzeźby von Rydingsvard nie są monochromatyczne i w zależności od tego, pod jakim kątem na nie się patrzy, mienią się różnymi kolorami, puszą różnymi kształtami, dlatego zrobiłam tyle zdjęć i filmików. Przypominają wir energii albo maczugę, w każdym razie zaklęta jest w nich moc, mimo monumentalnych rozmiarów nie są to statyczne i nudne grzmoty.