„Paris-Athènes, Naissance de la Grèce moderne 1675-1919”, Musée du Louvre w Paryżu.
Wystawę „Paris-Athènes. Naissance de la Grèce moderne 1675-1919” zorganizowano w Musée du Louvre w 200. rocznicę greckiej wojny o niepodległość. W 1821 r. Grecy wystąpili przeciwko Imperium Osmańskim i w 1834 r. ogłosili Ateny stolicą i od tego momentu zaczyna się „właściwa” wystaw.
Co znajdziecie w recenzji?
Ponieważ Grecy podczas walk otrzymali wsparcie od niemieckich i francuskich przyjaciół (szkoda, ze nasi powstańcy w 1830 r. nie mieli tak dobrze) i owi przyjaciele nie opuścili oliwno-tzatzikowej ziemi, ich neoklasycyzm mocno wpłynął na tożsamość kulturową „nowoczesnej” Grecji.
Paris-Athènes, czyli z Aten do Paryża i z powrotem
Wpłynęła na nią również rozwijająca się gwałtownie archeologia, m.in. założona w 1846 r. archeologiczna Francuska Szkoła Ateńska i wykopaliska w Delphi czy Akropolu pokazujące kolorowa Grecją daleką od neoklasycyzmu. Bardzo daleką.
Wystawa skupia się na kulturowych, historycznych i artystycznych powiązaniach między Francją a Grecją, która w roku odzyskania niepodległości sprezentowała Luwrowi „Wenus z Milo”. U nas wtedy Mickiewicz napisał „Romantyczność”. Też nieźle.
Bizantyjski przepych i elegancki neoklasycyzm
Najciekawsze dla mnie są prezentowane pod koniec XIX w. na Wystawach Powszechnych w Paryżu greckie obrazy z akcentami bizantyjsko-prawosławnymi. Świetnie ogląda się te wszystkie obrazy, rzeźby, fotografie, archeologia, literatura, kostiumy, ryciny, naczynia, skrzynie oscylująca między bizantyjskim przepychem a eleganckim neoklasycyzmem z klasycznymi rzeźbami w tle, ALE…
Wystawa była dla mnie rozczarowaniem.
Narodziny nowoczesnej Grecji
Spodziewałam się miliona prac, a nie jednego sromnego obrazu Eugène’a Delacroix i morza antycznych „gratów”, które moge obejrzeć w dowolnej galerii sztuki starożytnej. Spodziewałam się cudów-wianków i brokatu, a wystawa była potwornie przeładowana i przestarzała, jeśli chodzi i o aranżacje przestrzeni, i o narracje. Po prostu nudna jak film o hartowaniu mieczy.
Już w lipcu siedzac w Paryżu, marudziłam, ze kiedy w końcu będzie wystawa „Paryż-Ateny. Narodziny nowoczesnej Grecji 1675 ‐ 1919”, serio oczekiwałam czegoś bombowego. Od Luwru to ja wymagam.
Tymczasem nie pamietam kiedy tak mało wyniosłam z jakiejś wystawy, tzn. nie to, że chciałam wynieść jakieś kamulce, raczej nieznane mi informacje.