„Picasso-Rodin”, Musée Rodin i Musée Picasso Paris, Paryż
Dziś podwójny strzał: „Picasso-Rodin”, czyli dwuczęściowa wystawa prezentowana jednocześnie w dwóch muzeach w Paryżu. Musée Rodin przedstawia prace obu artystów w kontekście zmian w sztuce na początku XX w., a Musée Picasso Paris koncentruje się na procesach twórczych Rodina oraz Picassa, stąd mnóstwo szkiców czy zdjęć z pracowni – momentami widz ma wrażenie, jakby podglądał artystów przy pracy, etap po etapie.
Co znajdziecie w recenzji?
W wystawie nie chodzi o wypunktowanie inspiracji Pabla Picassa Augustem Rodinem, tylko o pokazanie, w jaki sposób pewne elementy twórczości Rodina łączą się z poszczególnymi okresami w twórczości Picassa. Okazuje się, że między dwoma artystami jest mnóstwo podobieństw w tematach, motywach, stylu, podejściu do tworzenia i tak dalej. Dużo tego.
Pionierzy w sztuce: Auguste Rodin i Pablo Picasso
Bo tak: obaj artyści uwielbiali eksperymentować z materiałami / formami i stawiać na świeże pomysły takie jak projekty seryjne, fragmentację czy asamblaż. Obaj byli pionierami i każdy wymyślił nowy sposób przedstawiania: Rodin ekspresjonistyczny, a Picasso kubistyczny.
Świetnie oglądało się tak różne ujęcia tego samego tematu. Moim hiciorem jest zestawienie obok siebie prac Rodina i Picassa dotyczących Honoriusza Balzaca. W sali znajduje się nie tylko kopia słynnego pomnika słynnego pisarza wykonana przez równie słynnego rzeźbiarza, ale i szkice Picassa i Rodina, zdjęcie Rodina w płaszczu udrapowanym jak na Balzacu-rzeźbie, ilustracje Picassa do „Ojca Goriot”, słowem: wszystko, co wyszło spod rąk obu artystów j dotyczyło Honoriusza B.
Postanowiłam nie robić dwóch oddzielnych wpisów na temat każdego muzeum, tylko jeden zbiorczy. Trudno było mi wybrać zdjęcia, bo obie części wystawy to pół tysiąca (!!) obrazów, rzeźb, ceramiki, rysunków, dokumentów archiwalnych i fotografii.
Granice przyzwoitości wystawy i percepcji widza
W samym Muzeum Picassa zgromadzono tak potwornie dużo eksponatów, że nawet ja poczułam się przebodźcowana. Nie jestem fanką aż takiego nadziudźgania przestrzennego, są jakieś granice przyzwoitości i percepcji.
Co myślicie o tego typu „porównawczych” imprezach dwóch artystów?