Wystawa „Rzeźba w poszukiwaniu miejsca”, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki w Warszawie.
Jest włoski dramat „Sześć postaci w poszukiwaniu autora” Pirandella, a w Zachęcie była polska wystawa „Rzeźba w poszukiwaniu miejsc”. Rzeźba miejsca nie znalazła i nic dziwnego, bo w końcu w nie tak przepastnych przestrzeniach Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki zgromadzono prawie 200 prac polskich artystów (od rzeźbiarzy po filmowców), więc zaprawdę powiadam Wam – było potwornie ciasno.
Co znajdziecie w recenzji?
Momentami na tyle ciasno, że bałam się, że robiąc zdjęcia, albo ja na kogoś wpadnę, albo ktoś na mnie wpadnie, albo ja wpadnę na jakąś pracę; przynajmniej nie bałam się jednej rzeczy: że jakaś praca na mnie wpadnie.
Momentami na tyle ciasno, że bałam się, że robiąc zdjęcia, albo ja na kogoś wpadnę, albo ktoś na mnie wpadnie, albo ja wpadnę na jakąś pracę; przynajmniej nie bałam się jednej rzeczy: że jakaś praca na mnie wpadnie.
Na pierwszym zdjęciu widzicie mnie wśród „Kobiet brzemiennych” Xawerego Dunikowskiego, ale na tym koniec, jeśli chodzi o rzeźby z brązu. I w sumie w ogóle koniec, jeśli chodzi o „klasyczną” rzeźbę.
Rzeźba w poszukiwaniu miejsca – sześć dekad sztuki
Bo „Rzeźba w poszukiwaniu miejsca” to po prostu wystawa polskiej sztuki współczesnej ostatnich sześciu dekad: stad milion świetnych instalacji (w tym Edwarda Ihnatowicza „Senster”), różnych obiektów trójwymiarowych, ale i fotografii czy wideo, słowem: ogrom prac związanych z przestrzenią dookołarzeźbową.
Bo „Rzeźba w poszukiwaniu miejsca” to po prostu wystawa polskiej sztuki współczesnej ostatnich sześciu dekad: stad milion są wśród nich prace m.in. Magdaleny Abakanowicz, Aliny Szapocznikow, Katarzyny Kobro, Władysława Hasiora, Tadeusza Kantora, Pawła Althamera, Artura Żmijewskiego Zbigniewa Libery, Moniki Sosnowskiej, Ludwiki Ogorzelec, Władysław Strzemiński, Joanny Rajkowskiej, której wystawę „Rhizopolis” również prezentowano w Zachęcie.
Jak tak teraz patrzę, to wychodzi na to, że o wielu z tych torped sztuki kiedyś Wam już pisałam.
Wystawę „Rzeźba w poszukiwaniu miejsca” oglądałam zaraz po jej otwarciu w lutym, ale w szwajcarskim amoku ciągle nie miałam czasu, żeby na Wernisażerię wrzucić recenzję i skończyło się tak, że zanim w Polsce ponownie otworzono muzea, wystawę zamknięto. Tak więc wystawy na żywo już nie zobaczycie, więc na pociechę wrzucam Wam tysiąc pięć zdjęć albo coś koło tej liczby.
Kiedy kosz na śmieci przestaje być koszem na śmieci i staje się dziełem sztuki
A po komentarzach pod tym postem na Facebooku wnoszę, że ta wystawa – oraz w ogóle sztuka współczesna, zwłaszcza instancje i asamblaże – budzi różne emocje. To nie malarstwo Boznańskiej, że wszyscy je lubią.
Wiem, że ze sztuką współczesną nie jest lekko, bo liczy się kontekst i intencja artysty, dlatego czasem trudno ją zrozumieć. Gdy w muzeum pojawia się „kosz na śmieci”, nie jest koszem na śmieci, tylko obiektem wykorzystującym formę i znaczenie kosza na śmieci.
Kontekst, kontekst jest kluczowy. Najlepszy przykład „Buty” Teresy Tyszkiewicz. Dopóki stoją w garażu (albo gdzie tam trzymacie stare buty), są butami w garażu. Jak wstaw się je do muzeum, są obiektami o konkretnym znaczeniu i kontekście.
Bez tego nadal są zwykłymi gratami. Na tym polega sztuka współczesna – na intencji i kontekście.
Wiecie, jak jest.
Sztuka współczesna – definicja (tak jakby)
Sztuka współczesna wymaga elastycznego umysłu i odrzucenia uprzedzeń i schematów. Sztuka współczesna to nie matematyka, że można ją zrozumieć. I naprawdę to nic, jeśli widz do końca nie rozumie, co widzi; w sztuce współczesnej liczą się emocje i refleksje, różne skojarzenia, które wywołuje dana praca.
Sztuka współczesna na nie musi być „ładna”, bo to nie cheerleaderka; nie wszyscy muszą też lubić sztukę współczesną, bo to nie „Nutella”. Ale nie można dyskredytować i wyśmiewać jakichś prac tylko dlatego, że ktoś bierze je dosłownie: kosz=kosz, buty=buty i tak dalej.
No nie można.
Więcej na temat „rozumienia” sztuki współczesnej pisałam w felietonie o wystawie sztuki (bardzo) współczesnej, czyli „Points de rencontres” w Centrum Pompidou w Paryżu.
No to co z tą sztuką współczesną:
Lubicie, nie lubicie? Czujecie, nie czujecie?