Claude Monet, cykl „Lilie wodne” („Nenufary”), Musée de l’Orangerie w Paryżu.
Zgodnie z Waszym życzeniem jest wpis o Wielkiej Białej Florze Claude’a Moneta – cyklu „Les Nymphéas„, czyli „Nenufary” albo „Lilie wodne” znajdującym się w Musée de l’Orangerie w Paryżu.
Co znajdziecie w recenzji?
Sam budynek w Ogrodach Tuileries powstał w 1852 r. Cesarz Napoleon III doszedł do wniosku, że może by tak przydała się pomarańczarnia, w której zimą można przechowywać drzewka pomarańczowe z tychże ogrodów.
Claude Monet i lilie wodne
Swoje wielkie grzmoty, czyli „Lilie wodne”, Monet malował przez 7 lat i to Georges Clemenceau namówił go do zainstalowania ich w pomarańczarni. Artysta zgodził się, ale pod warunkiem, że miejsce ekspozycji będzie przeznaczone do medytacji i ma w nim panować pełen nabożeństwa cisza. Do dziś w Muzeum wisi prośba o uszanowanie jego woli.
Przynajmniej jedno muzeum, gdzie ludzie nie drą się, rozmawiając do (bo nie „przez”) trzymanych pół metra od paszczy telefonów z włączonym głośnikiem. Oraz kamerą, żeby wiedzieć rozmówcę. Oraz żeby każdy w promieniu kilometra idealnie widział i słyszał owego rozmówcę. Mam ochotę strzelić takich delikwentów, zmora muzeów, restauracji, sklepów, wszystkiego. Co za ludzie. Zgroza i pomór.
Nenufary w Oranżerii
W każdym razie prawie sto lat temu, bo 1922 r., Claude Monet sprezentował cykl Francji, a wnętrza oranżerii dostosowano do ekspozycji. Razem z Camillem Lefèvrem zaprojektował 2 jajowate sale, w których umieszczono 8 obrazów (7 niebieskich, 1 żółtawy). Każdy ma wys. 2 m, a całość 91 m długości. Miał chłopak rozmach.
Całość zainstalowano na osi wsch-zach, żeby wykorzystać naturalny cykl światła. Po tych zawerencjach Musée de l’Orangerie oficjalnie otworzono 16 maja 1927 r., pół roku po śmierci Moneta.
Trzydzieści lat pracy Moneta
Cały cykl „Nenufary” – nie tylko prac Oranżeryjnych, ale w ogóle wszystkich – to ok. 250 obrazów przedstawiających staw w ogrodzie w Giverny. Monet malował je przez 30 ostatnich lat życia. Czyli dłużej niż ja żyję, bo przecież zawsze mam 18 lat. Sztuka konserwuje, wino też.
Kolory wyszły dość mocno przekłamane, trochę za intensywne, ale wczujcie się w klimat i rozmach oraz detale. Proszę nie oceniać mojego przytycia, jak zwykle w Paryżu się spasłam.
***
PS. Na fanpage’u padło pytanie, czy Musée de l’Orangerie to dawne muzeum Jeu de Paume.
Więc odpowiadam: w drugą mańkę. To Galerie nationale du Jeu de Paume byłoby dawnym Musée de l’Orangerie, najpierw zbudowano Oranżerię – w 1852 roku, a dopiero 9 lat później budynek Jeu de Paume, czyli zadaszony kort do jeu de paume [dosł. gry ręką], przodka naszego tenisa. A przestrzenią wystawienniczą ta „tenisiarnia” jest od 1909 roku.
Tak że to dwa różne budynki i dwa zupełnie różne klimaty artystyczne. W zbiorach Musée de l’Orangerie są impresjoniści i postimpresjonisci, a Jeu de Paume to centrum sztuki współczesnej.