Wystawa „Niepodległa”, Kordegarda. Galeria Narodowego Centrum Kultury.
W tym roku w Narodowe Święto Niepodległości zorganizowano wspaniały Festiwal Niepodległa. Na dziedzińcu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego był pokaz przedwojennych samochodów, po Krakowskim Przedmieściu śmigały grupy rekonstrukcyjne, a w jednym z samochodów można było zobaczyć nawet… Józefa Piłsudskiego! Co prawda jego „rekonstrukcję”, ale zawsze to coś. Niezależnie od pogody, której dziś nie ma, warto obejrzeć wystawę w Kordegardzie. Tym bardziej, że jest to wystawa podwójna.
Co znajdziecie w recenzji?
Rzadko kiedy można w jednym miejscu zobaczyć tyle polskich plakatów powstałych w latach 1918-1922, pełna przekrojówka! O mojej dzikiej miłości do plakatów wszelakich już wiecie, a jeśli nie, to koniecznie przeczytajcie mój felieton wernisażowy o polskiej szkole plakatu i genialnej wystawie Michała Batorego w Alicja Stanska Art Gallery. Tam też pisałam o XIX-wiecznych źródłach polskiego plakatu i jego dziarskich początkach. Koniecznie przeczytajcie tamten tekst, bo nie chcę w tym miejscu powtarzać historii polskich plakatów.
Zajrzyjcie też do tekstu o litografii i plakatach w czasach Belle których autorami byli Henri de Toulouse-Lautrec, Théophile-Alexandre Steinlen (to ten od plakatu „Le Chat Noir”), Alfons Mucha czy Jules Chéret, prekursor plakatu. To Chéret zrobił pierwszy plakat dla Moulin Rouge, który oczywiście w świadomości ludzkiej został zmieciony przez „Moulin Rouge – La Goulue” Lautreca. Ale plakat Lautreca zmiótłby wszystko, może z wyjątkiem innego plakatu Lautreca.
Plakaty sprzed stu laty: matche i jarmarki
A tymczasem w Kordegardzie pokazywano przeróżne plakaty sprzed stu laty reklamujące wszystko. Świetnie się bawiłam, czytając ówczesne hasła reklamowe. Posłuchajcie tej reklamy pożyczek: „Od zasobnego skarbu zależy nasza przyszłość – ład i porządek w kraju! Ojczyzna wzywa was! Kupujcie Polską Pożyczkę bankową!”. W porównaniu z tym siła perswazji i manipulacji dzisiejszych reklam kredytów jest zupełnie bez jaj.
Genialna jest reklama gazety „Rzeczpospolitej”, z chłopcem mocno wzorowanym na postaciach z ówczesnych komiksów, głównie amerykańskich. Posłuchajcie tego sami: „Rzeczpospolita. Dziennik bezpartyjny, narodowy, wszechdzielnicowy – dla wszystkich!” to dopiero moc, współcześni copywriterzy powinni bardziej się postarać. I w ogóle to hasło: „Rzeczpospolita informuje najszybciej, najciekawiej, najbarwniej”. Zero wątpliwości, dylematów dziennikarskich, czy to prawda, czy nie. Złoto. Ja bym od razu kupowała.
Oprócz tego inne dobra dla ducha i ciała, a niektóre dla obu: piwa, jarmarki (np. Gdański Jarmark Wiosenny), wystawy sztuki polskiej, a nawet rozgrywane na Agrikoli mecze (w miedzywojniu pisane „matche”). Na wystawie „Niepodległa” pokazano prawdziwe cuda, takie jak na przykład plakaty z rozbójnikami Władysława Skoczylasa.
Pooglądajcie je uważnie, bo zaprawdę powiadam Wam: jest co.
Wystawa Niepodległa i Ojcowie Niepodległości
Druga wystawa w Kordegardzie to „Czapki z głów” – plakaty Wojciecha Korkucia przedstawiające Józefa Piłsudskiego, Ignacego Daszynskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Jana Paderewskiego i Wincentego Witosa, czyli sześciu tak zwanych Ojców Niepodległości. Trudno w takiej chwili nie pomyśleć o przysłowiu, ze sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą.
Pod portretami szóstki umieszczone były cytaty, którymi zasłynęli, oraz nakrycia głowy, z których słynęli już za życia. Na zdjęciu widzicie Roman Dmowskiego i jego kapelusz (cytat: „Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie”) , Józefa Piłsudzkiego i jego maciejówka (cytat: „Niepodległość nie jest dana Polakom raz na zawsze”) oraz Ignacego Jana Paderewskiego i jego cylinder (cytat: „Jestem Polakiem, wiernym synem Ojczyzny. Myśl o Polsce wielkiej i silnej, wolnej i niepodległej, była i jest treścią mojego istnienia”).
Instalacja „Żywy plakat niepodległości Polaków”
Oprócz tych dwóch wystaw w Kordegardzie była jeszcze niespodzianka: każdy z gości mógł napisać na czerwonej albo białej kartce, czym według niego jest Niepodległość i spinaczem przypiąć swoją mądrość do instalacji „Żywy plakat niepodległości Polaków”, którą stanowiły rzędy innych kartek.
Moźna było również wpisać się do księgi pamiątkowej. Chyba nie muszę Wam mówić, że wpisałam się jako Wernisażeria, a strój mam taki bardziej międzywojenny niż nie.