Strona główna patronat medialny PATRONAT MEDIALNY WERNISAŻERII: „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki”, Muzeum Narodowe w Poznaniu

PATRONAT MEDIALNY WERNISAŻERII: „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki”, Muzeum Narodowe w Poznaniu

Wernisażeria
3 komentarze
Wernisażeria, patronat medialny, wystawa „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki”, Muzeum Narodowe w Poznaniu, Autoportret z Muzą

Wystawa „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki” w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

Pękam z dumy!! Jako Wernisażeria kolejny raz objęłam patronat nad wystawą w Muzeum Narodowe w Poznaniu. Tym razem nad cudowną i ważną ekspozycją „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki”. W dodatku Jacek Malczewski to jeden z moich trzech najukochańszych polskich malarzy (pozostała dwójka to Witkacy i Wyspiański, wiecie, że jeśli chodzi o sztukę, to ja #teamkraków).

To już kolejna – po „Awangardzistka. Maria Nicz-Borowiakowa (1896-1944)” w Muzeum Narodowym w Poznaniu” -wystawa w Muzeum Narodowym w Poznaniu, nad którą objęłam patronat medialny. Jestem bardzo dumna i szczęśliwa, że w ten sposób mogę przyłożyć się do ochrony dziedzictwa narodowego. Tym bardziej, że niszczenie przez Rosjan dzieł sztuki to złamanie ratyfikowanej w 1954 r. „Konwencji haskiej o ochronie dóbr kulturalnych w razie konfliktu zbrojnego”, a dewastowanie obiektów historycznych i artystycznych oficjalnie zalicza się do zbrodni wojennych. Dlatego „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki” ma o wiele większą siłę rażenia niż „standardowa” wystawa Malczewskiego.

Jacek Malczewski, Autoportret z Muzą
Jacek Malczewski, Autoportret z Muzą

Ochrona dziedzictwa kulturowego. Kampania MKiDN „Puste ramy”

Teraz będzie trochę patosu, nastawcie się, ale o takich sprawach inaczej nie da się pisać: ewakuowanie dzieł ze Lwowa do Polski, a konkretnie do Muzeum Narodowego w Poznaniu, jest wyrazem pomocy i solidarności w ochronie człowieczeństwa oraz w ochronie dziedzictwa kulturowego. Niestety nasz kraj najlepiej wie, co to straty wojenne: w czasie II wojny światowej Polska straciła ponad pół miliona (!!) dzieł sztuki, o czym przypomina zainicjowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego genialna kampania „Puste ramy„. Ponad 500 tysięcy polskich dóbr kultury nigdy nie wróciło na swoje miejsca, więc cudownie, że możemy pomóc Ukrainie ochronić obrazy jednego z największych polskich malarzy.

Jacek Malczewski, Chłopiec koła okna
Jacek Malczewski, Chłopiec koła okna

A na wystawie „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki” prezentowana jest cała kolekcja ukraińskiego muzeum: 34 dzieła Malczewskiego, wśród których znalazły się ukończone obrazy, niedokończone prace oraz szkice.

Najstarszy obraz pochodzi z 1877 r. („Studium do portretu Piotra Dobrzańskiego”), a najmłodszy z 1926 r. („Chłopiec koło okna”), tak że do podziwiania prawie 4 (!!) dekady twórczości Malczewskiego, m.in.  „Chrystus w Emaus”, „Pytia”, „Pieta”, „Meduza”, dwa uwielbiane przeze mnie „Autoportrety z Muzą” oraz inne autoportrety i portrety, w tym mój hicior, 2 w 1: autoportret Malczewskiego z Mieczysławem Gąseckim. Jak przystało na mistrza selfie, Malczewski ma do perfekcji opracowany jeden nieśmiertelny wyraz twarzy: milcząco wyniosły. Jeśli nazywasz się Malczewski, naprawdę nie potrzebujesz więcej min.

Jacek Malczewski, Autoportret z Mieczysławem Gąseckim
Jacek Malczewski, Autoportret z Mieczysławem Gąseckim

Kontekst wystawy: „Idę więc w świat i trwam” Rainera Marii Rilkego i „Koniec i początek” Wisławy Szymborskiej

Sam tytuł wystawy pochodzi z wiersza Rainera Marii Rilkego:

„Idę więc w świat i trwam,

idę tam i powrotnie;

mam swoją radość i ból swój mam,

a wszystko to mam – samotnie”.

„Idę więc w świat i trwam” można rozumieć na dwa sposoby – z jednej strony dosłownie, bo Malczewski faktycznie „poszedł” ze Lwowa do Poznania i dzięki temu trwa w najlepsze, a z drugiej strony metaforycznie: dzieła sztuki muszą „iść w świat”, żeby podczas wojny móc przetrwać i nie ulec zniszczeniu, i muszą „trwać” dla nas i dla przyszłych pokoleń jako część naszego dziedzictwa.

Jacek Malczewski, Chrystus i Samarytanka
Jacek Malczewski, Chrystus i Samarytanka

Oprócz tego wystawie kontekstowo towarzyszy jeszcze inny wiersz – „Koniec i początek” Wisławy Szymborskiej:

„Po każdej wojnie

ktoś musi posprzątać

Jaki taki porządek

sam się przecież nie zrobi”.

Jacek Malczewski Zatruta studnia

„Lwowski” Malczewski i „poznański” Malczewski w Muzeum Narodowym w Poznaniu

I Muzeum Narodowe w Poznaniu zadbało o to, żeby po wojnie było co „posprzątać” – obrazy Malczewskiego znalazły schronienie i bezpiecznie można je eksponować. Szczególnie że przedstawicielom Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki bardzo zależało na tym, żeby w Poznaniu ich Malczewski był prezentowany – chcieli, żeby uświadamiał widzom okrucieństwo wojny, brak poczucia bezpieczeństwa, kruchość życia, a także opowiadał o tym, że trzeba chronić nie tyle polskie czy ukraińskie dziedzictwo, tylko wręcz światowe dziedzictwo.

Tym bardziej, że stolica Wielkopolski ma doświadczenie w prezentowaniu prac ze zbiorów lwowskich: w 1968 r. w Muzeum Narodowym w Poznaniu odbyła się wielka wystawa monograficzna Malczewskiego i zaprezentowano na niej 8 z 34 obecnie eksponowanych obrazów. Na odwrotach niektórych z nich pozostały jeszcze naklejki z owej wystawy zorganizowanej 55 lat temu.

Jacek Malczewski wystawa w Muzeum Narodowym w Poznaniu w 1968 r.

Sama wystawa „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki” sąsiaduje z pracami Malczewskiego z obfitej kolekcji Muzeum Narodowego w Poznaniu, co daje kapitalny efekt: za jednym podejściem można zachwycić się i „lwowskim” Malczewskim, i „poznańskim”. 70 obrazów Malczewskiego w jednym miejscu. No bajka.

Jacek Malczewski, Bachantka (Portret Marii Balowej)
Jacek Malczewski, Bachantka (Portret Marii Balowej)

Jacek Malczewski i Lwów

A skąd w ogóle wzięło się tyle Malczewskiego w Lwowie?

Otóż Malczewski od początku był związany ze Lwowem, ponieważ w 1903 r. to właśnie tu miał swoją pierwszą wystawa indywidualną. To był czas zanim ruszyła Lwowska Narodowa Galeria Sztuki. Chociaż już w 1897 r. magistrat lwowski zadecydował o utworzeniu Lwowskiej Galerii Obrazów (tak do 1998 r. nazywała się Lwowska Narodowa Galeria Sztuki), dopiero 5 lat później, w 1902 r., zakupiono pierwsze obrazy polskich artystów, m. in. Jana Matejki, Edwarda Okunia oraz rzecz jasna Jacka Malczewskiego.

Jacek Malczewski, Portret Karola i Małgorzaty Lanckorońskich
Jacek Malczewski, Portret Karola i Małgorzaty Lanckorońskich

W czasie Pierwszej Rewolucji Rosyjskiej, czyli w latach 1905-1907, prywatni kolekcjonerzy, bojąc się o to, co stanie się z ich zbiorami, zaczęli je wyprzedawać. W ten sposób z rąk rekina biznesu branży cukrowniczej, Jana Jankowicza, do Lwowskiej Galerii Obrazów trafiło ok. 400 obrazów, m.in. Rafaela, Rembrandta, Rubensa, Van Dyke, Velasqueza. A że trafiło w Walentynki 14 lutego 1907 r. to ta data jest oficjalnie uważana za dzień założenia Lwowskiej Galerii Obrazów. Wymarzona data dla wszystkich osób kochających sztukę,

Lwowska Narodowa Galeria Sztuki ma kolekcję obejmującą wszystkie okresy twórczości Malczewskiego, ale już w 1908 r. posiadała 29 obrazów i szkiców artysty reprezentujących jego wówczas ponad trzydziestoletnie „portfolio”.

Jacek Malczewski, Bratankowie
Jacek Malczewski, Bratankowie

Lwowska Narodowa Galeria Sztuki. Kolekcja sztuki polskiej

Kolekcję sztuki polskiej w lwowskiej instytucji sukcesywnie powiększano, aż w 1919 r. polski mecenas kultury i sztuki Bolesław Orzechowicz podarował muzeum swój zbiór zawierający prace m.in. Jana Matejki, Juliusza Kossaka czy Artura Grottgera. Doprawdy żałuję, że nikt dotąd nie podarował mi takiego zbioru, jakbyście o tym marzyli – nie walczcie z własnymi marzeniami.

W każdym razie niebawem Lwowska Galeria Obrazów miała już trzy oddziały: sztuki polskiej, sztuki zachodnioeuropejskiej i Panoramę Racławicką, w tym obrazy artystów takich jak np. Aleksander Gierymski, Józef Brandt, Olga Boznańska, Ferdynand Ruszczyc, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Kazimierz Sichulski, Józef Mehoffer,  Leon Wyczółkowski czy Stanisław Wyspiański (#teamkraków, pamiętacie), których to dzieła trafiały do muzeum głównie dzięki aukcjom, czasem przekazywali je artyści albo kolekcjonerzy.

Jacek Malczewski Portret Piotra Dobrzanskiego

Jeśli chodzi o Malczewskiego, to wiele prac pochodziło właśnie z prywatnych zbiorów m.in. jego przyjaciela Piotra Dobrzańskiego, którego portret znajduje się na wystawie w Muzeum Narodowym w Poznaniu. W 1925 r. do Lwowskiej Galerii Obrazów trafił przekazany przez Erazma Barącza „Portret Tadeusza Barącza”, również aktualnie do podziwiania w Poznaniu. Z biegiem lat dochodziły kolejne prace Malczewskiego, w tym w 1940 r. pochodzące z rozwiązanego Muzeum Książąt Lubomirskich (m.in.: „Pytia” czy „Zatruta studnia”, oba obrazy również do podziwiania wiecie gdzie) i tak dalej.

Jacek Malczewski Zatruta studnia

Wystawa „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki”. Koncept kuratorski

Pod koniec 2022 r. cała kolekcja Malczewskiego Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki znalazła się na wystawie w Muzeum Narodowym w Poznaniu. Najpiękniejsze jest to, że Paweł Napierała jest nie tylko kuratorem wystawy, ale i autentycznym herosem, ponieważ osobiście wyruszył na Ukrainę i przywiózł te prace. Takie kuratorowanie w wersji all inclusive to ja nad wyraz szanuję.

A szanuję tym bardziej, że szalenie zachwycił mnie koncept kuratorski – jakby widz „za wcześnie” przyszedł na wystawę i wpadł w środek przygotowań. Wystawa „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki” jest zaaranżowana w ten sposób, że widz ma wrażenie, że dopiero co przyjechał transport z pracami i jeszcze nie do końca wyrobiono się z rozpakowaniem go i przygotowaniem przestrzeni ekspozycji. W sali znajdują się zawinięte w folię rzeźby, niby gotowe do wyniesienia do innego pomieszczenia, pod ścianami stoją styropiany, które chroniły prace, na środku skrzynie, w których autentycznie dostarczono obrazy, a w jednej z nich nadal znajduje się… „Chrystus w Emaus”!!

Można poczuć się jak muzealnik, które dopiero co rozpakowuje skrzynię i zagląda do środka, żeby za chwilę wyjąć obraz. Tylko za bardzo nie wczuwajcie się w rolę muzealnika, rączki przy sobie, ewentualnie na katalogu wystawy wydanym w formie czarno-białej gazety.

Innymi słowy widz widzi to, czego normalnie nie widzi – (roz)pakowanie dzieł sztuki; widzi, w jaki sposób bezpiecznie się je transportuje i przechowuje, żeby mogły iść w świat i trwać.

Skrzynie w ktorych przyjechaly prace na wystawe „Ide w swiat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki w Muzeum Narodowym w Poznaniu

Rozpisałam się niemożebnie, ale jestem zachwycona, że objęłam patronat nad tak wspaniałą wystawą jak „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki” w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

Wystawę można podziwiać do końca marca, a może i dłużej. Prace pozostaną w Poznaniu, dopóki nie będą mogły bezpiecznie wrócić do Lwowa.

Wernisażeria, patronat medialny, wystawa „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki”, Muzeum Narodowe w Poznaniu
Ja jako patron medialny wystawy „Idę w świat i trwam. Obrazy Jacka Malczewskiego z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki”, Muzeum Narodowe w Poznaniu
3 komentarze

Zobacz też

3 komentarze

Rajmund 2 kwietnia 2023 - 5:56 pm

Szanowna Pani doktor nauk humanistycznych Kamilo Tuszyńska.
Gratuluję Pani wspaniałego pomysłu na cenny blog. Też jestem miłośnikiem sztuki i pozostaję pod wrażeniem Pani ogromnej wiedzy i wspaniałego wyczucia wartości prawdziwych arcydzieł malarstwa.
Szkoda tylko, że nie napisała Pani, że przedstawione obrazy Jacka Malczewskiego wraz z całym budynkiem utworzonej przez Polaków w 1897roku Lwowskiej Galerii Obrazów zostały Polsce zrabowane przez Ukraińską Republikę Socjalistyczną Związku Sowieckigo w 1939roku czyli w trakcie zdradzieckiej inwazji Armii Czerwonej na Rzeczpospolitą na mocy Paktu Libbentropp-Mołotow.
Słusznie Pani napisała, że Ukraińcy zmienili polską nazwę Lwowskiej Galerii Obrazów na Lwowską Narodową Galerię Sztuki imienia B. G. Woźnickiego dopiero w 1998roku, jednak nie dodała Pani, że stało się to, aby po ukraińsku zalegalizować rabunek polskich dzieł sztuki, jakiego dokonała w trakcie II Wojny Światowej Ukraińska Republika Sowiecka ZSRR.
Jestem autorem niemile widzianej w kręgach „poprawnych politycznie” książki pt.:”POLSKIE KRESY, co nam obca moc wydarła”, w której m.in. opisałem rabunki jakich dokonywali Ukraińcy w latach 1939-1947 majątków prywatnych Polaków, w tym również dzieł kultury i sztuki.
Zaznaczam, że jestem przeciwnikiem agresji Rosji na Ukrainę i moja rodzina szczodrze wspomaga uciekinierów wojennych z Ukrainy.
Do Pani wiadomości podam mój adres E-mail, bo chciałbym z Panią wymienić opinie już czysto w zakresie malarstwa.
Z wyrazami szczerego szacunku
Rajmund Pollak
Podaję prawdziwe imię i nazwisko

Odpowiedz
Bogdan 1 maja 2023 - 7:56 pm

Nie jestem prawnikiem, ale w międzynarodowym prawie wojennym jest taki zapis, że „zagrabione obiekty mają wrócić na to miejsce, skąd zostały zabrane, niezależnie od tego, czy na tym miejscu dokonały się do tego czasu jakiekolwiek zmiany polityczne lub inne” (to cytat za artykułem z Acta Univ Vratisl). W związku z tym zbiory Galerii Lwowskiej pozostały gdzie ich miejsce, gdyby Polska je jakoś wywiozła to – tak rozumiem – musielibyśmy je zwrócić. Tu odnoszę się jedynie do sytuacji po 1945, a nie początku wojny (nota bene, to nie Ukrainska SRR sygnowała pakt R-M, stroną był ZSRR). Niestety, jest to konsekwencja zmian granic po wojnie. Z tego samego powodu część zbiorów niemieckich (np z terenów Dolnego Sląska, które zostały włączone do Polski) pozostaje w Polsce. Oczywiście to czy kraje, które dokonały grabieży zastosowały się do tych przepisów to inny temat (np. wiele zbiorów ze Śląska zostało wywiezionych pod koniec wojny do Niemiec i nie wróciły, zrabowany przez armie czerwoną skarb Schliemanna dalej pozostaje w Moskwie itd).
Może warto, żeby jakiś prawnik ostatecznie wyjaśnił tu kwestie przynaleznosci dziel sztuki po zmianach granic. Dlatego nie będę tu wchodził w dalsze polemiki.

Odpowiedz
Rajmund Pollak 26 lipca 2023 - 9:38 am

Szanowny Panie Bogdanie
O jakim „prawie wojennym” Pan pisze??? Podaj Pan nr konwencji międzynarodowej i datę jej wydania, oraz kto był jej sygnatariuszem!
II wojna światowa to było jedno wielkie bezprawie tak samo jak komunizm, faszyzm,nazizm, stalinizm i hitleryzm!
Z całym szacunkiem Panie Bogdanie, ale idąc tokiem pańskiego pojmowania prawa wojennego, to Lwów, Stanisławów, Dunajów itd. powinny powrócić do kraju z którego zostały zabrane we wrześniu 1939roku czyli do Polski!
W układach jałtańskich pozbawiono nas Kresów Wschodnich Rzeczpospolitej, ale żaden z punktów układów trzech ówczesnych mocarstw nie uprawniał ZSRR do rabunku polskich dzieł sztuki na tamtych terenach!

Polska ma prawo do swojego dorobku kulturalnego i polskie skarby malarstwa, numizmatyki, rzeźby itd. powinny wrócić do współczesnej Polski!

Pozdrawiam

Odpowiedz

Napisz komentarz

Wernisażeria, oprócz wernisaży i wina, potrzebuje ciasteczek. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ciasteczkom. Zgadzam się Więcej