Strona główna Felietony wernisażowe „Magia starożytnego Egiptu”, Muzeum Narodowe w Lublinie

„Magia starożytnego Egiptu”, Muzeum Narodowe w Lublinie

Wernisażeria
2 komentarze
Wernisażeria, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Wystawa „Magia starożytnego Egiptu” w Muzeum Narodowym w Lublinie.

Królowa Nefertari rżnąca w grę planszową, naczynie do piwa, etykietka na mumię, lekko kiczowate amulety w kształcie skarabeusza albo Oka Horusa, mumia chłopca czy para oczu z maski sarkofagowej. A oprócz tego starożytne tutoriale jak transportować kamienne bloki albo co nieść w procesji ofiarnej (dobrze widziane jest coś, co wygląda jak mikrofalówka) – takie rzeczy tylko na fantastycznej wystawie „Magia starożytnego Egiptu” w Muzeum Narodowym w Lublinie. Howard Carter, zaglądając ze świecą do środka grobowca Tutanchamona, zawołał: „Widzę cudowne rzeczy!”. Wy nie musicie brać świecy na wystawę w Lublinie, a też same cudowności zobaczycie. To dopiero magia.

„Magia starożytnego Egiptu”, pierwsza od 30 lat wystawa czasowa o Egipcie w Muzeum Narodowym w Lublinie, została zorganizowana w 200. rocznicę odczytania hieroglifów oraz 100. rocznicę odkrycia grobowca Tutenchamona. Bardziej świętować się nie da, w dodatku świętuje się ponad 200 obiektami, z których część pokazywana jest po raz pierwszy.

Poza tym są różne smaczki takie jak np. jedyna w polskich zbiorach gliniana pieczęć z imieniem faraona Setiego I w kształcie skarabeusza z głową Sfinksa. Brzmi to bardziej turystycznie niż najbardziej turystyczny suwenir w najbardziej turystycznych sklepach w Szarm el-Szejk.

Pieczęć z kartuszem Seti I w kształcie skarabeusza, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Pieczęć z kartuszem Seti I w kształcie skarabeusza, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Część eksponatów pochodzi z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Muzeum Archeologicznego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Warszawie oraz Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego.

O wystawie „Magia starożytnego Egiptu” w Muzeum Narodowym w Lublinie

Wystawa opowiada o Egipcie w zupełnie inny sposób – nie leci epokami czy dynastiami i nie przytłacza datami, tylko za pomocą „grobowcowej” scenografii pomaga wczuć się w tamtejszą atmosferę, naprawdę poczuć tytułową magię starożytnego Egiptu, piach pustyni pod stopami (albo szpilkami, hy, hy) oraz wodę Nilu pod stopami (albo szpilkami, hy, hy po raz drugi).

Fragment bloku z kartuszami Totmesa III, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Fragment bloku z kartuszami Totmesa III, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Nie mam pojęcia, czy amerykański aktor George Takei kiedykolwiek poczuł Nil pod stopami, ale zrobił w życiu przynajmniej dwie mądre rzeczy: wcielił się w rolę sternika USS Enterprise w „Star Treku” i idealnie podsumował Facebooka: „media społecznościowe są jak starożytny Egipt: pisanie na ścianach i uwielbienie kotów”. I na wystawie w Muzeum Narodowym w Lublinie faktycznie jest urodzaj i kotów, a właściwie mumii kota (!!), i pisania na ścianach.

Znajdują się na nich przeniesione z malowideł w grobowcach i kaplicach grafiki – starożytne tutoriale jak transportować kamienne bloki, jak malować oczy kohlem, co nieść w procesji ofiarnej (dobrze widziane jest coś, co wygląda jak mikrofalówka albo szafka pod tv) lub jak prawidłowo przeprowadzić rytuał otwarcia ust, żeby zmumifikowany delikwent po 70 dniach bandażingu był w stanie otworzyć paszczę i podczas sądu przed Ozyrysem zgrabnie bronić się przed zarzutami. Wiecie, takie różne przydatne i ciekawe wskazówki, jak ułatwić sobie życie w starożytnym Egipcie.

Malowidła ścienne procesja ofiarna, Magia starożytnego Egiptu w Muzeum Narodowym w Lublinie
Malowidła ścienne procesja ofiarna. Magia starożytnego Egiptu w Muzeum Narodowym w Lublinie

Starożytny Egipt: od codzienności do świętości

W ogóle jest dużo ciekawych rzeczy, bo wystawa „Magia starożytnego Egiptu” obejmuje szmat czasu (od początków tworzenia się państwowości egipskiej po okres, kiedy Egipt stał się rzymską prowincją) i składa się z kilku części tematycznych: czas i przestrzeń, rzeka, życie codzienne, religia oraz komora grobowa. Słowem: od codzienności do świętości.

Jeszcze brakuje tylko egipskich ciemności, ale po ciemku trochę trudno zwiedzać wystawę, nawet jeśli nie potrzebujemy światła do czytania tabliczek z opisami obiektów. Szczęśliwie wystawa „Magia starożytnego Egiptu” jest do odczuwania, nie czytania, i nie ma tabliczek, które serwują widzowi taśmociąg informacji godny opiewania heroicznej postawy Ramzesa II.

Jako filolog szanuję starożytne poematy, właśnie takie jak ten z opisem zwycięstwa Ramzesa II w 1274 r p.n.e w bitwie z Hetytami pod Kadesz (dzisiejsza Syria). Nie zachowało się za wiele literatury egipskiej, ale jeśli wszystko miałoby być napisane w równie grafomańsko-wazeliniarskim stylu co „Ramesseida”, to może i dobrze.

Figurka Izydy z Horusem na kolanach, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Figurka Izydy z Horusem na kolanach, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

„Ramesseida”. PR w starożytnym Egipcie

„Ramesseida”, bo tak się nazywa ów poemat o Ramzesie autorstwa Pentaura, to raptem 7 stron. Chodzi w nim o to, żeby piać z zachwytu nad odwagą faraona, który i tak  wystarczająco sam sobą się zachwyca: „Jam zwalczał, jam odpychał setki tysięcy narodów (…) Byłem sam jeden śród licznych ludów— które zmusiłem, iż kark pochyliły’. Nieustraszony Ramzes w pojedynkę „odepchnął cały zjednoczony świat nieprzyjacielski. Żadna ciżba nie ostoi się wobec niego: tłumy ludów w trwodze omdlały przed nim” – tak zdaniem Pentaura wyglądała bitwa pod Kadesz. Lepszego PR-owca faraon nie mógł sobie wymarzyć.

Jakby było mało, według „Ramesseidy” w pewnym momencie wkroczył bóg Amon, który przemówił: „Bogowie dali ci nieskończone okresy wieczności […]  i wszystkie narody powalone są pod twemi sandałami”. Nie wiem, co Wy macie pod sandałami, natomiast moje prawie spadły z wrażenia, gdy czytałam te androny.

Bo chociaż Ramzes II był pod wielkim wrażeniem owego poematu (nie dziwne) i kazał go wyryć na ścianach świątyń, w rzeczywistości nie było mowy o żadnym zwycięstwie: poniósł epicką klęskę, jego wojsko dostało bęcki i faraon musiał uznać wpływy Hetytów w tym regionie. Ale na coś mu się ta bitwa przydała, bo dzięki niej został współautorem pierwszego w dziejach ludzkości traktatu pokojowego. Zawsze jakaś pociecha.

Oko Horusa i biżuteria, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Oko Horusa i biżuteria, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Aranżacja wystawy. Albo grobowiec, albo cebularz

W każdym razie na wystawie „Magia starożytnego Egiptu” w Muzeum Narodowym w Lublinie nie ma żadnych tabliczek długości poematu o Ramzesie, więc w pełni można skupić się na doświadczeniu, przeżywaniu i eksplorowaniu owej wystawy, której aranżacja sama w sobie jest dziełem sztuki.

Widzów wita pustynny piasek, po którym można stąpać (ja stąpałam w szpilkach, doznanie nieziemskie), po czym przejściem w skale wkraczamy do grobowca, czyli w wijący się labirynt komór i korytarzy. Można poczuć się jak archeolog, który jako pierwszy od wieków przeciska się między nimi (a miejscami naprawdę jest ciasno, radzę opanować się z cebularzami przed odwiedzeniem wystawy, wiadomo, w starożytnym Egipcie nie jedli cebularzy lubelskich, to byli szczuplutcy). Jak już przeciśniemy się, gdzie trzeba, i oblecimy wszystkie korytarze, w końcu trafimy do serca wystawy – komory grobowej.

Wejście po piasku na wystawę Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Wejście po piasku na wystawę Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

A sam pomysł na aranżację przestrzeni kurator wystawy „Magia starożytnego Egiptu” Maciej Drewniak zaczerpnął z kompleksu grobowego w Sakkarze, wiosce w prowincji Giza. Nazwa miejscowości pochodzi od Sokara, boga opiekującego się cmentarzami, a także odpowiadającego za przyjęcie i oczyszczenie zmarłego faraona oraz przetransportowanie go barką do zaświatów. Narobi się chłopina.

Jest możliwe, że w Sakkarze pochowany jest Narmer, pierwszy faraon I dynastii, natomiast na bank jest pewne, że w tym miejscu znajduje się najstarszy w historii kompleks kamiennych budowli – tzw. Piramida Dżesera. Zbudowano ją w 2650 r. p.n.e. jako grobowiec– jak można się domyślić – dla Dżesera, drugiego faraona III dynastii.

Imhotep – boski architekt i jeszcze bardziej boski lekarz

Grobowiec Dżesera to ekstremalnie stuningowana wersja mastab – wcześniejszych grobowców budowanych na planie prostokąta i płaskich jak focaccia. Jest to pierwsza na świecie piramida schodkowa, a nazwa wzięła się stąd, że budowla faktycznie wygląda, jakby ułożono sześć mastab jedna na drugiej, uzyskując efekt schodków lub piętrowego tortu weselnego.

Piramida Dżesera, fot-Olaf Tausch
Piramida Dżesera, fot. Olaf Tausch (Wikipedia)

Autorem tego szalenie oryginalnego projektu jest genialny wezyr Imhotep, królewski architekt i lekarz, który wpadł na pomysł połączenia grobowca z okręgiem kultu grobowego, do tej pory budowanych oddzielnie. W dodatku podobno stworzył egipską medycynę i napisał najstarszy znany traktat o chirurgii, Papirus Edwina Smitha (nazwa pochodzi od amerykańskiego egiptologa Edwina Smitha, który zdobył papirus w 1862 r., nie był pseudonim Imhotepa na rynki zachodnie).

W papirusie znajdują się pierwsze na świecie opisy m.in. opon mózgowo-rdzeniowych czy ciśnienia wewnątrzczaszkowego, a także 48 przypadków urazów, złamań, ran, zwichnięć, guzów i metody ich leczenia, np. zakładanie szwów, bandażowanie, szyny, ale i tamowanie krwawienia surowym mięsem. Tak że jeśli w domu skończą się opaski uciskowe, można obłożyć się stekiem.

Chociaż Imhotep już za życia był doceniany, dopiero kilka tysięcy lat po swojej śmierci awansował na boga oraz patrona rzemiosła i medycyny. Został uznany za syna Ptaha (z zawodu boga stwórcy świata, opiekuna sztuki i rzemiosła), oraz półbogini Chroduanch (córki Ba-neb-dżeda, z zawodu boga płodności). Zawsze mówię, że najbardziej docenią cię po śmierci.

Papirus Edwina Smitha
Papirus Edwina Smitha, fot. Wikipedia

Piramida Dżesera, czyli jak zrobić projekt, który będzie inspirował przez 47 wieków

Wykonana pod jego nadzorem Piramida Dżesera o wymiarach podstawy 121 m  x 109 m  i wysokości 62 m (typowy blok 10-piętrowy ma 30 m wysokości) była częścią ogromnego kompleksu grobowego, na który – oprócz piramidy – składały się kaplice i dziedzińce o przedziwnym przeznaczeniu. Całość otaczał wysoki na 10 m mur (czyli plus-minus wysokość 3-piętrowego bloku), a na terenie znajdowało się mnóstwo posągów.

Jednak najlepsza impreza rozgrywała się pod ziemią – to tam biegł labirynt korytarzy i komór. Sarkofag Dżesera mieścił się bezpośrednio pod piramidą na głębokości 30 m, więc cały grobowiec, z częścią podziemną i naziemną, miał ponad 100 metrów wysokości (tak, 3 razy więcej niż 30-piętrowy budynek).

W środku Piramidy znajdował się serdab, czyli zamurowana komora całkowicie odcięta od innych pomieszczeń, w którym umieszczono posąg siedzącego na tronie Dżesera. W ścianach były małe otwory, żeby ka faraona (jeden z wielu elementów duszy) mogło wdychać rytualne kadzidła oraz obserwować składane ofiary, bo tylko one gwarantowały ka przetrwanie po śmierci. Posąg Dżesera wzbudził taką furorę, że jego pełen godności i spokoju wyraz twarzy był bez żenady zrzynany i pojawiał się w wielu późniejszych przedstawieniach faraonów.

Pomnik faraona Dżesera w serdabie piramidy schodkowej
Pomnik faraona Dżesera w serdabie piramidy schodkowej, fot. Wikipedia

Sakkara, czyli jak zrobić promocję miejscu przez 30 wieków

Przez ponad 3000 lat, aż do czasów ptolemejskich (w dużym uproszczeniu: greckich) i rzymskich, Sakkara była hot miejscówką, jeśli chodzi o pochówki królewskie (kolejnych szesnastu egipskich władców dorzuciło swoje piramidy), niekrólewskie (różnych dostojników państwowych), a także jeśli chodzi o eventy związane z kultem.

To tu w okresie „greckim” stworzono  tak zwany „krąg filozofów” składający się z posągów moich ulubionych greckich myślicieli i poetów, m.in. Homera i Platona. I tak to się toczyło przez wieki, aż Sakkara i okoliczne obszary zostały zniszczone podczas egipskich protestów w 2011 r. Włamano się do magazynów, ale na szczęście większość posągów pozostała nienaruszona.

Jednak o ile do Sakkary z czasów III dynastii luźno nawiązuje przestrzeń „Magii starożytnego Egiptu”, to już cała wystawa ma zdecydowanie większy rozrzut czasoprzestrzenny. I widz uzmysławia to sobie ledwo przekroczy próg, bo trafia na umieszczoną na ścianie mapę z najważniejszymi ośrodkami starożytnego Egiptu oraz rozpiskę z okresami i latami panowania faraonów ze wszystkich XXXI dynastii.

Nil na wystawie Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Nil na wystawie Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Okresy Państwa i okresy przejściowe w historii starożytnego Egiptu

W skrócie historia starożytnego Egiptu wygląda następująco: pierwsze prawie 3 wieki to „wprawki” do państwowości, czyli Okres predynastyczny (wówczas rządziła tzw. dynastia 0) i Okres wczesnodynastyczny. Dzięki temu, że dynastia 0 zjednoczyła dwa Państwa – Egipt Górny (region doliny Nilu) i Egipt Dolny (region delty Nilu) – w Okresie wczesnodynastycznym mogło powstać jedno państwo – „właściwy” Egipt z dwiema pierwszymi dynastiami (I i II dynastia).

Po czym nastała III dynastia i okres Starego Państwa, pierwszego z trzech okresów Państwa (pozostałe to Średnie Państwo i Nowe Państwa). Okresy Państwa, czyli jednolitego królestwa, przeplatały się z trzema Okresami Przejściowymi, czasami dezintegracji, destabilizacji, niepokoju, mniejszej lub większej anarchii i delikatnie mówiąc: ogólnego bajzlu na szczeblach władzy. Po trzecim, ostatnim Okresie Przejściowym w 664 r. p.n.e. zaczął się Okres Późny, chociaż ja wolę nazwę Okres Schyłkowy, bo idealnie oddaje to, co wówczas działo się z Egiptem – a źle się działo. Kończył się.

Do 664 r. p.n.e. wszystkie daty są przybliżone, natomiast początek Okresu Późnego jest ściśle określony – to w tym roku, podczas walk z wojskami asyryjskimi na terenach delty Nilu, zginął Necho I, pierwszy faraon XXVI dynastii, którego syn Psametyk I przywrócił Egiptowi niepodległość po okupacji asyryjskiej. Co prawda nie na bardzo długo, bo zaraz zaczęła się okupacja perska i na scenie pojawiła się dynastia perska.

Po pierwszej okupacji perskiej starożytny Egipt po raz ostatni w historii odzyskał niepodległość, ale znów nie na długo, tym razem na niewiele ponad 30 lat. Nektanebo, trzeci i ostatni faraon XXX dynastii, i zarazem ostatni rdzenny władca Egiptu, będzie rządził do 342 r. p.n.e. Wówczas Persowie po raz drugi podbiją Egipt i już nigdy żaden Egipcjanin nie będzie faraonem.

Rytuał otwarcia ust, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Rytuał otwarcia ust, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Okres ptolemejski i Okres rzymski

Rządy Persów w Egipcie skończyły się tylko dlatego, że skończyło się Imperium Perskie – podbił je Aleksander III Wielki, a wszystkie ziemie należące wówczas do Persji – w tym Egipt – stały się macedońskie. Tym samym w 332 r. p.n.e dla Egiptu rozpoczyna się nowy okres – tzw. epoka grecka, czyli Okres ptolemejski.

Tak oto po kilku tysiącach lat rządów na dobre skończyły się dynastie faraonów, za to nastały dynastia macedońska (niecałe trzy dekady rządów) oraz dynastia ptolemejska (300 lat rządów), z której pochodził ostatni faraon Egiptu Ptolemeusz XV Cezarion, syn Juliusza Cezara i Kleopatry Wielkiej.

Po okresie greckim nastąpił Okres rzymski, chociaż w rzeczywistości Egipt był zależny od Rzymu już prawie od dwóch wieków, ale po samobójczej śmierci Kleopatry w 30 r. p.n.e., za Oktawiana Augusta, Egipt oficjalnie przestał być państwem i stał się rzymską prowincją. Nie było ani jednej rzymskiej dynastii, nikt niczego nie udawał, bo żaden z aktualnie panujących cesarzy nie koronował się oficjalnie jako faraon. A potem nadszedł I wiek naszej ery: koniec starożytnego Egiptu i w ogóle koniec starożytności.

[Szczegółowa rozpiska okresów starożytnego Egiptu]

Okres predynastyczny (5500–3100 p.n.e.)

Okres wczesnodynastyczny (3100–2686 p.n.e)

Stare Państwo (2686–2181p.n.e.)

Pierwszy Okres Przejściowy (2181–2055 p.n.e.)

Średnie Państwo (2055–1650 p.n.e.)

Drugi Okres Przejściowy (1650 –1550 p.n.e.)

Nowe Państwo (1550 –1069 p.n.e.)

Trzeci Okres Przejściowy (1069–664 p.n.e.)

Okres Późny (664–332 p.n.e.)

Okres ptolemejski, czyli Egipt grecki (332–30 p.n.e.)

Okres rzymski, czyli Egipt rzymski (30 p.n.e. – IV w. n.e.)

Dynastii już nie rozpiszę, ale jako ciekawostkę powiem, że ze wszystkich dynastii najdłużej, bo aż 257 lat, rządziła XVIII dynastia Tutenchamona (XV–XIII w. p.n.e.). Najkrócej – XXVIII dynastia, przy czym jeden z jej faraonów panował tylko sześć lat. Chociaż z drugiej strony ja bym wolała być faraonem nawet krótko niż w ogóle.

Naczynia codziennego użytku, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Naczynia codziennego użytku, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Wielofunkcyjny Ozyrys oraz papier do kasowania reliefów

Pierwszym eksponatem, który wita widzów wystawy „Magia starożytnego Egiptu”, jest „Rzeźba siedzącej postaci męskiej na tronie”, czyli Ozyrysa. O ile faraonowie byli bogami na ziemi, to w zaświatach bogami byli egipscy bogowie. Jednym z najważniejszych był właśnie Ozyrys – władca śmierci i zaświatów, w których sądził zmarłych, ale też bóg płodności, odrodzenia i rolnictwa. Ewidentnie egipscy bogowie byli ludźmi renesansu kilkadziesiąt wieków przed renesansem.

Rzeźba siedzącej postaci męskiej na tronie i figura klęczącego mężczyzny, Muzeum Narodowe w Lublinie
Rzeźba siedzącej postaci męskiej na tronie i figura klęczącego mężczyzny, Muzeum Narodowe w Lublinie

W tej części wystawy są różne obiekty związane ze świątyniami i obiektami kultu w Egipcie. Wśród z nich są pochodzące sprzed 1844  r. estampaże z grobu Chaenhata. Na przełomie XIX i XX w. popularne było przykładanie mokrego papieru do inskrypcji na ścianach i odciskanie ich na tymże papierze. Gdy papier wysechł, wzór został utrwalony dosłownie na wieki, ale minus był taki, że razem z papierem odchodził ze ściany cały relief. Coś za coś.

To co mnie bardziej zaciekawiło, to pochodząca z I w. p.n.e. para oczu z maski sarkofagowej. Owe oczy równie mnie fascynowały, co odrzucały. Nie wiem, czy wiecie, ale cierpię na potworną ommetofobię, lęk przed oczami, i oglądanie takich gałek ocznych, nawet z obsydianowymi tęczówkami  i białkami z białego kamienia, wymagało ode mnie dużo samozaparcia. Tak się poświęcam dla szerzenia sztuki, doceńcie.

Para oczu z maski sarkofagowej, Magia starożytnego Egiptu w Muzeum Narodowym w Lublinie
Para oczu z maski sarkofagowej, Magia starożytnego Egiptu w Muzeum Narodowym w Lublinie

Trzy rodzaj pisma w starożytnym Egipcie

Ale chyba najbardziej urzekł mnie wątek „filologiczny” wystawy. Kiedy myślimy o piśmie starożytnego Egiptu, pierwsze, co staje przed oczami, to hieroglify. Tymczasem w różnych okresach do zapisu języka – oprócz hieroglifów – stosowano również hieratykę i demotykę. O ile hieroglify dotyczą każdego pisma piktograficznego, w tym używanego m.in. przez Azteków i Majów, to już hieratyka i demotyka są niczym molochijja, zupa z juty – typowo egipskie.

Słowo „hieroglify” pochodzi ze starogreckiego ἱερογλυφικά i oznacza „święte znaki”. Na początku za ich pomocą zapisywano wszystkie teksty, ale z czasem zaczęła wypierać je uproszczona wersja, czyli hieratyka, która pojawiła się już w okresie wczesnodynastycznym (ok. 3000 lat p.n.e.). Nazwa pochodzi od starogreckiego γράμματα ἱερατικά i oznacza „pismo kapłańskie” (ἱερεύς to kapłan), bo najpierw hieratyka miała służyć do zapisywania świętych tekstów na papirusie (ile można mazać po ścianach), ale okazało się, że to pismo sprawdza się w codziennym życiu, a szczególnie w biznesie.

Księga Umarłych Bakai, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Księga Umarłych Bakai, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Znaki pisma hieratycznego nie miały już obrazkowego charakteru hieroglifów i często jeden z drugim się łączył, co było bardzo wygodne i minimalizowało ambaras z zapisywaniem. Dlatego z czasem wszystkie teksty „świeckie” – dokumenty administracyjne, gospodarcze czy umowy – zapisywano hieratyką, a hieroglify stosowane wyłącznie do tekstów religijnych, takich jak rękopisy Księgi Umarłych, czy napisów na ścianach świątyń oraz grobowców.

Demotywująca hieratyka i wygodna demotyka

I tak sobie pisano hieratyką i pisano, do czasu Trzeciego Okresu Przejściowego, gdy ok. 660 r. p.n.e. pojawiło się jeszcze bardziej uproszczone pismo – demotyka. Nazwa pochodzi od starogreckiego δημοτικὰ γράμματα i oznacza „pismo ludowe”, co wiele mówi o jego przeznaczeniu. Demotyka całkiem zmiotła ze sceny hieratykę, choć nie od razu. Od czasów okresu ptolemejskiego (czyli IV w. p.n.e. wzwyż) zaczęto stosować demotykę również do zapisu tekstów naukowych i literackich, aż w końcu religijnych.

Ostatni znany przykład pisma demotycznego pochodzi z V w. (już nie p.n.e.) i znajduje się w świątyni Izydy na wyspie File na Nilu. Po czym z kolei demotyka została w tekstach zmieciona przez grekę, a w mowie przekształciła się w język koptyjski.

W każdym razie na wystawie „Magia starożytnego Egiptu” można podziwiać przykład pisma demotycznego – pochodzącą z II w. p.n.e. umowę dzierżawną sporządzoną na papirusie. Nie mam pojęcia, czego ona dotyczyła, ale kto broni pofantazjować, że udostępnienia na 10 lat Słowianom Sfinksa. Chciałabym zobaczyć taką umowę i Sfinksa stojącego na środku Mazowsza.

Papirus demotyczny, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Papirus demotyczny, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

„Weź no tę resztkę wazy i zapisz na niej listę zakupów”

Zresztą w Muzeum Narodowym w Lublinie pojawiają się nie tylko różne rodzaje pisma, ale i materiału, na którym pisano, bo oprócz papirusu pisano również na ostrakonie. Ostrakon to z greckiego ὄστρακον, czyli skorupa (ja nie wiem, co ci Egipcjanie zrobiliby bez greki, nic by nie zrobili, słowa by nie wydukali, skoro wszystko wjeżdżało im z greki), na której już w Starym Państwie w najlepsze majtano notatki, przepisy, wiadomości i listy. A że kawałki naczyń ceramicznych były tańsze niż papirusy, to właśnie na ostakonach uczniowie pisali wypracowania i w ogóle ćwiczyli się w pisaniu, stąd zachowało się wiele „skorup” z kopiami różnych tekstów literackich.

Na wystawie „Magia starożytnego Egiptu” znajduje się m.in. ostrakon z 8 wierszami w języku koptyjskim – list córki do matki. Nie do końca wiadomo, o co w nim chodzi, bo autorka listu strzeliła mnóstwo byków, ale możliwe, że chciała wyżebrać u mamusi sprzedaż domu.

Ostrakon z 8 wierszami w języku koptyjskim (list córki do matki), Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Ostrakon z 8 wierszami w języku koptyjskim (list córki do matki), Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

W kąciku „filologicznym” była jeszcze inna fascynująca rzecz: etykietka na mumie. Żeby nie pomylić zwłok w drodze z zakładu pogrzebowego, na drewnianych, kamiennych albo z kości słoniowej etykietach zapisywano m.in. imię, nazwisko, wiek, miejsce zamieszkania doczesne oraz miejsce zamieszkania wieczne, znaczy pochówku. Bardzo to praktyczne, bo trudno byłoby przed grobowcem rozwijać bandaże, żeby zobaczyć, kto pod nimi jest. Na prezentowanej w Muzeum Narodowym w Lublinie etykiecie zapisano pięć wierszy, niestety nie da się ich odczytać. Widać nie ja jedna bazgrzę jak staroegipska kura pazurem.

Kobieta-faraon i festiwal piwa

Kolejna część wystawy jest poświęcona życiu codziennemu mieszkańców starożytnego Egiptu. To dzięki można zobaczyć, w czym jedli i pili Egipcjanie oraz w czym przechowywali kosmetyki. Stąd mnóstwo wszelakich lampek oliwnych, dzbanków czy waz i innych codziennych przedmiotów, np. mające 5 tysięcy lat naczynie cylindryczne na oliwę czy równie wiekowy flakonik na perfumy, a także alabastron, specjalne naczynie do przechowywania olejków kosmetycznych, które to naczynie było częstym darem grobowym. W końcu zmarli muszą nie tylko jeść i pić, ale i ładnie pachnieć, śmierć nie jest żadną wymówką, żeby przestać o siebie dbać.

Miałam wrażenie, że największą furorę wzbudzało pochodzące ze Starego Państwa naczynie do piwa, bo mieszkańcy Egiptu w przeciwieństwie do innych „starożytników”, czyli Greków i Rzymian, nie raczyli się winem. Egipcjanie byli psychofanami piwka, składali je w ofierze bogom i zmarłym, wykorzystywali jako zapłatę za pracę, a w Nowym Państwie, za czasów Hatszepsut (jednej z czterech potwierdzonych władczyń, pozostałe to Sobekneferu, Neferneferuaton i Tauseret), obchodzono nawet święto państwowe, podczas którego degustowano różne piwa. Najlepsze jest to, że całą imprezą zarządzała… kobieta-faraon!

Naczynie na piwo, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Naczynie na piwo, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Hatszepsut była kobietą-faraonem, nie królową, bo to określenie jest zarezerwowane dla żony faraona. Pełny tytuł królewski brzmiał nesu-bit, co tłumaczy się jako Król Górnego i Dolnego Egiptu, a nesu (oraz bit) mógł być zarówno mężczyzną, jak i kobietą. Feminatywy wjechały dopiero przy Kleopatrze VII, o której mówiło się królowa (nesit) kraju Górnego Egiptu i królowa (bitit) kraju Dolnego Egiptu. Niektóre kobiety-faraonowie nosiły tytuły takie jak: Pani Obydwu Krajów, córka Ra czy Doskonała Bogini. Szczególnie ten ostatni do mnie przemawia.

Nefertari i królewska gra. Senet

Na wystawie „Magia starożytnego Egiptu” nie ma grafiki na podstawie malowidła z grobowca Hatszepsut, tylko Nefertari, na którym królowa – bo nie kobieta-faraon –  rżnie w senet. Żyjąca w Nowym Państwie w XIII w. p.n.e. Nefertari w Górnym Egipcie była najwyższą z czterech „Wielkich Małżonek Królewskich” oraz sześciu żon drugorzędnych Ramzesa II, natomiast w Dolnym Egipcie była nią Isetnofret, druga z Wielkich Królewskich Małżonek, która dopiero po śmierci Nefertari przesunie się w rankingu.

Nefertari gra w senet, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Nefertari gra w senet, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Ramzes II był tak zakochany w Nefertari, że w jej grobowcu umieścił wyznanie: „moja miłość jest wyjątkowa, nikt nie może z nią rywalizować, bo jest najpiękniejsza spośród żyjących, wprost skradła moje serce…”, a jak widać, konkurencje wśród żon miała sporą. Sam grobowiec królowej jest jednym z największych i najbardziej spektakularnych w Dolinie Królowych – ma 520 m2 (!!) i jest pokryty wizerunkami Nefertari, bez męża u boku. Jakby było mało tych dowodów uczuć, Ramzes II zbudował dla żony małą świątynię w Abu Simbel. Stojące przed nią dwa gigantyczne posągi Nefertari są takiej samej wysokości jak posąg faraona. Jaśniej nie mógłby już przekazać, że uważał ją za równą sobie.

Nic dziwnego, bo nie dość, że Nefertari była piękna, to szalenie wykształcona – potrafiła zarówno czytać, jak i pisać hieroglify, co w owych czasach było czymś bardzo rzadko spotykanym (nie to, że dziś wszyscy śmigają w hieroglifach). Jednak nie wiadomo, jak było z jej umiejętnościami gry w senat, chociaż – jak widać po malowidłach – lubiła tę rozrywkę.

Skarabeusz uskrzydlony, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Skarabeusz uskrzydlony, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Starożytne rozrywki kilka tysięcy lat przed Netflixem

Zresztą nie ona jedna, bo w Egipcie planszówki były popularne bez względu na status społeczny i finansowy graczy, a najchętniej grano w senet oraz w „dwadzieścia pól”. Senet jest jedną z najstarszych gier świat, był już znany w okresie predynastycznym. Do końca nie wiadomo, jakie były zasady, ale na bank gracz potrzebował 7 pionków i prawdopodobnie chodziło o to, żeby usunąć swoje pionki z gry, zanim zrobi to przeciwnik.

Z kolei „dwadzieścia pól” przybyło do Egiptu z Azji dopiero w Pierwszym Okresie Przejściowym. Plansza do tej gry często była umieszczana na odwrocie planszy do gry w senet, proszę, jacy ekonomiczni byli starożytni Egipcjanie. Każdy z graczy miał 5 pionków, które trzeba było przeprowadzić przez 20 pól planszy w ten sposób, żeby wyprzedzić lub zablokować pionki przeciwnika.

„Dwadzieścia pól” nigdy nie miała związku z religią, a senet z czasem się tego dorobił. Od XVIII dynastii przedstawiano na ścianach grobowców zmarłego grającego w senet z żyjącym przeciwnikiem lub swoim ba (kolejny element duszy), co symbolizowało jeden ze sposobów komunikacji zmarłego ze światem żywych. Jeśli ktoś nie wiedział, jaki dar grobowy wybrać, senet zawsze był pewniakiem. Tym bardziej, że w okresie Nowego Państwa na planszach często znajdowały się zaklęcia z Księgi Umarłych, a egzemplarze tej gry znaleziono w grobowcach faraonów, m.in. Tutanchamona czy Amenhotepa III.

Pojemniczki na jelita i ochrona w zaświatach

Największa część wystawy dotyczy religii, nic dziwnego, skoro większość rzeczy była uniwersalna i przydawała się nie tylko w życiu na ziemi, ale niekiedy i w życiu w zaświatach – tak było np. z amuletami, w które wyposażano również mumie.

Prezentowane są obiekty bezpośrednio związane z obrządkami religijnymi takie jak np. blat stołu ofiarnego, taca ofiarna czy forma wotywna na chleb, a także skrzynki kanopskie oraz pokrywy urn kanopskich. W trakcie mumifikacji usuwano z ciała zmarłego jelita, żołądek, płuca oraz wątrobę, balsamowano je i elegancko umieszczano w kamiennych albo ceramicznych urnach, które następnie wraz ciałem wstawiano do grobowca.

Skrzynka kanopska i pokrywy do urny kanopskiej, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Skrzynka kanopska i pokrywy do urny kanopskiej, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Sporo jest steli, czyli prostokątnych, zaokrąglonych na górze płyt umieszczanych przeważnie w świątyniach i innych miejscach kultu. Z jednej strony upamiętniały zmarłych, a z drugiej – dzięki odpowiednim inskrypcjom –  zapewniały im pożywienie i inne rzeczy potrzebne do życia w zaświatach w wersji all inclusive. Czasem stela pełniła funkcje ochronne, tak jak unikat w polskich zbiorach, czyli stela z Horusem na krokodylu, na którą trafili Żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich budujący w czasie drugiej wojny światowej okopy na Synaju. Stela gwarantowała zmarłemu bezpieczeństwo w kontakcie z niebezpiecznymi zwierzętami, a także leczyła zadane przez nich rany. Nigdy nie wiadomo, jak agresywna jest fauna biegająca luzem w zaświatach.

Kilka wieków później motyw Horusa stojącego na dwóch krokodylach i trzymającego węże, lwa, skorpiony i antylopę (pierwsze trzy stwory rozumiem, ale co w tym zestawie robi stosunkowo niegroźna antylopa?) przechwyci chrześcijaństwo i przerobi na Chrystusa depczącego węże, lwa czy smoka. Smok stanowi większe zagrożenie niż antylopa.

Stela z Ptahem i lwiogłową boginią , Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Stela z Ptahem i lwiogłową boginią , Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Mumie zwierząt, czyli czcij kota swego i paś do upadłego

W tej części wystawy znajduje się również mumia kota (co mnie rozczuliło jako kociarę) oraz mumia krokodylka (co mnie rozczuliło jako córkę swojego Taty, do którego jak byłam mała mówiłam „krokodyl”, bo nosił kurtkę z takim logo. Hm. W sumie nadal tak mówię). W Egipcie mumifikowano nie tylko ludzi, ale i zwierzęta, żeby w zaświatach pełniły dwie funkcje – pupilka zmarłego albo przysmaku zmarłego.

Jeszcze czymś innym były mumie zwierząt utożsamianych z konkretnymi bogami. Mumię sokoła składano w okręgach przyświątynnych jako dary poświęcony Horusowi, byka Apisa jako dar poświęcony Ptahowi, ibisa – Thotowi i tak dalej. W pewnym momencie był tak duży popyt na mumie zwierzęce, że zaczęto je masowo fałszować, używając w celu „zwłok” kości, kijków czy gałązek, które potem bandażowano i upychano kupującym jako autentyczne, mumie prawie jak żywe, pan weźmie od razu osiem.

Mumia krokodyla, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Mumia krokodyla, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Natomiast krokodyl utożsamiany był z Sobkiem, który choć w zależności od okresu bywał bogiem przyrody, odrodzenia, płodności i wojska, to zawsze łączył się z Nilem i miał chronić Egipcjan przed niebezpieczeństwem ze strony rzeki. Wierzono też, że im więcej w niej krokodyli, tym lepsze będą zbiory po jej wylewie.

Z kolei kot był zwierzęciem świętym, jednym z wyższych – o ile nie najwyższym – w hierarchii. Jako osoba, która codziennie czci swoje koty i sprząta ich świętą kuwetę, zapewniam Was, że najwyższym. Egipcjanie nie tylko tak jak ja czcili sierściuchy, bo łączyli je z Bastet, boginią radości, miłości, tańca i płodności (mam wrażenie, że u nich co drugi bóg był od płodności), ale też i dlatego, że byli kociarzami i za zabicie kota groziła surowa kara. Często przedstawiano je na kolanach właścicieli lub pod krzesłem, na którym siedział właściciel. Chciałabym zobaczyć kota, który nie wskoczyłby wówczas na kolana swoje sługi.

Mumia kota, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Mumia kota, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Starożytne stragany z figurkami i amuletami

Jest też całe mrowie figurek m.in Besa (boga wesela, tańców, rodziny, opiekuna ciąży, porodu i dzieci), Ptaha (stwórcy świata, boga rzemiosła, sztuki i artystów, ewidentnie mój człowiek) czy Ozyrysa (boga świata zmarłych, życia wiecznego, rolnictwa i cyklu wylewów Nilu). Swoją drogą Nil był tak żyzny dzięki penisowi tegoż boga, bo po tym, jak został zabity przez brata Seta, Izyda poskładała mu członki, ale ten główny wpadł do rzeki, co nie przeszkadzało parze w spłodzeniu syna Horusa).

Oprócz figurek można podziwiać amulety z przedstawieniami konkretnych bogów, m.in. Thota, Anubisa, czy bogiń, np. Izydy albo Toeris, a także amulety anch (życie), jeden z najważniejszych egipskich symboli zapewniający bezpieczeństwo i na ziemi, i w zaświatach, czy filar dżed interpretowany jako kręgosłup Ozyrysa, symbol trwałości i stabilności. Jak tak prześledzę życie Ozyrysa, to nie jestem pewna, czy to jest ten poziom stabilności, który daje spokój ducha.

Filary dżed, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Filary dżed, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Pojawia się również jeden z najpopularniejszych amuletów – Oko Horusa, zwane też okiem udżat, symbol mocy i ochrony przed złą energią, a także uzdrawiania (udżat znaczy zdrowe), a Horus miał doświadczenie w uzdrawianiu jak mało kto. A było to tak: chciał pomścić śmierć swojego ojca Ozyrysa i tłukąc się z głównym wrogiem i jednocześnie swoim wujkiem bogiem Setem (bogiem ciemności i chaosu), stracił lewe oko. Set je wyłupił i porąbał na kawałki, na szczęście bóg Thot sprawił, że się zrosło. Jednak Horus nie włożył sobie oka z powrotem, tylko jako kochający syn dał je tatusiowi i w ten sposób przywrócił mu zdolność widzenia.

Pieczęć z okiem Horusa, Księga Umarłych Bakai, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Pieczęć z okiem Horusa, Księga Umarłych Bakai, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Jest też mnóstwo amuletów w kształcie skarabeusza, można poczuć się prawie jak na egipskim straganie dla turystów. Ale nic dziwnego, że tyle ich jest, bo skarabeusze – tak jak koty – były przez Egipcjan uważane za zwierzęta święte i symbolizowały zmartwychwstanie. Dlatego wyposażano w nie mumie, bo z taką polisą ubezpieczeniową zmarły bez problemu odradzał się w zaświatach.

Zresztą skarabeusze są związane z wystawą „Magia starożytnego Egiptu” w jeszcze inny sposób. Kilka miesięcy przed jej otwarciem zorganizowano warsztaty, na których uczestnicy stworzyli setki lśniących czerwonych żuczków. I umieszczone na ścianach skarabeusze są przewodnikami, którzy mają pomóc widzom nie zgubić się w labiryncie, tylko bezpiecznie trafić do serca wystawy – komory grobowca.

Komora grobowa. Sarkofag Neferiit i niemiecko-egipska mumia chłopca

W przeciwieństwie do pozostałych ścian, które są w kolorze pustynnym, komora grobowa jest rubinowa, czerwone jak krew. W jej centrum znajduje się pochodzący z okresu Nowego Państwa drewniany sarkofag Neferiit z XVIII dynastii. Jeszcze w Starym Państwie najczęściej używano sarkofagów skrzyniowych i chociaż wtedy pojawiały się sarkofagi antropoidalne, czyli w kształcie ludzkiego ciała, dopiero w Nowym Państwie stały się powszechne. Egipcjanie kochali być modni.

Sarkofag Neferiit, w głębi mumia chłopca, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Sarkofag Neferiit, z lewej strony mumia chłopca, w głębi figurki uszebti, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Tuż obok sarkofagu Neferiit znajduje się coś, czego nie spodziewałam się na wystawie w Muzeum Narodowym w Lublinie –  mumia chłopca z XXX dynastii, czyli z Okresu ptolemejskiego. Niesamowita jest świadomość, że to naprawdę ciało żyjącego 24 wieki temu siedmiolatka. Mumia została wypożyczona z Muzeum Archidiecezji Wrocławskiej i fascynujące jest, w jaki sposób do niego trafiła. Gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie kościół katolicki, a gdzie Ozyrys.

Pod koniec XIX w. Wilhelm Pelizaeus, pochodzący z Hildesheim pod Hanowerem niemiecki biznesmen, bankier i filantrop, przez dekady prowadził w Egipcie różne interesy i jak prawie każdy w tamtym czasie interesował się wykopaliskami. Organizował i sponsorował badania archeologiczne (m.in. w Gizie) i krok po kroku tworzył kolekcję, którą postanowił udostępnić w rodzinnym mieście. I tak powstało staroegipskie muzeum Pelizaeusa, które otworzono w 1911 r.

Mumia chłopca, wystawa Magia starożytnego Egiptu w Muzeum Narodowym w Lublinie
Mumia chłopca, wystawa Magia starożytnego Egiptu w Muzeum Narodowym w Lublinie

Pierwszy wrocławski metropolita kardynał Adolf Bertram pochodził właśnie z Hildesheim, więc bardzo możliwe, że po prostu dostał tę mumię, a po 1945 r. wikariusz kapitulny archidiecezji wrocławskiej Józef Kazimierz Lagosz przekazał ją muzeum.

Jedno oczko bardziej. Maski sarkofagowe

W komorze grobowej eksponowane są również maski sarkofagowe z Okresów ptolemejskiego i rzymskiego i widać, że to był już koniec starożytnego Egiptu, bo każda z tych masek ma jedno oczko bardziej. W równej linii to one nie są. Szczególnie środkowa wygląda jak zapowiedź kubizmu, który narodzi się XX wieków później. Być może autor tej maski był szalonym wizjonerem i prekursorem, a ja mu odmawiam prawa do awangardy.

Maski sarkofagowe, Uszebti, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Maski sarkofagowe, Uszebti, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Komora grobowa nie mogłaby być komorą grobową, gdyby nie znajdowały się w niej figurki służebne zwane uszebti. Nazwa pochodzi od egipskiego uszebt – opiekować się – oraz szabti, co znaczy odpowiadający. I ma to sens, ponieważ uszebti  „odpowiadała” za zmarłego i wykonywała wszystkie prace, które mu zlecono w zaświatach, dlatego niektóre z uszebti trzymają motyki, kilofy czy kosze. Moje uszebti musiałyby dzierżyć korkociąg.

Uszebti. Wieczna harówka

Na figurce dobrze było umieścić imię i nazwisko właściciela, a także zaklęcie, które przekształcało uszebti w służących i wysyłało ich do pana w zaświatach. A dzięki Księdze umarłych wiadomo, o co chodziło w tym zaklęciu. Jeżeli Ozyrys każe zmarłemu wykonać jakąkolwiek pracę – zaorać pole, nawodnić ziemię albo przenosić piasek ze wschodu na zachód (mój hit w rankingu bezsensownych czynności nie tylko w zaświatach) – figurka uszebti odpowie: „Zrobię to, zaprawdę, jestem tutaj, kiedy zawołasz”. I już, hops, zmarły ma służącego. Nie po to miał za życia służbę, żeby nagle po śmierci musiał harować.

Uszebti, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie
Uszebti, Magia starożytnego Egiptu, Muzeum Narodowe w Lublinie

Uszebti pojawiły się już w Starym Państwie, natomiast z biegiem czasu (właściwie to dynastii), coraz więcej ich wrzucano do grobowca. W okresie Nowego Państwa mogło być nawet tyle figurek, ile dni w roku – 365, natomiast w komorze grobowej Tutanchamona było ich aż 411, wyobrażacie to sobie? 411 służących do pomocy w krainie zmarłych, ten to zawsze na bogato.

Jak byłam w 2019 r. na Biennale Paris, to można było kupić figurkę uszebti z XIII w. p.n.e. Niestety jej nie nabyłam, bo bałam się, że po spojrzeniu na cenę od razu trzeba będzie kłaść mnie do sarkofagu.

Biennale Paris: do kupienia figurka uszebti i egipska maska pośmiertna
Biennale Paris: do kupienia figurka uszebti i egipska maska pośmiertna

***

Wolałam więc nawet w Muzeum Narodowym w Lublinie nie robić sobie zdjęcia przy sarkofagu, ewentualnie mogłabym wystąpić w bandażowej sukience à la mumia, ale znów przytyłam, więc może niekoniecznie. Po czym zorientowałam się, że chociaż zawsze dobieram kreacje na wernisaż, to pierwszy raz już bardziej do wystawy „Magia starożytnego Egiptu” pasować bym nie mogła. Ściany z moim tatuażem, no coś takiego. Czułam się jak eksponat, tym bardziej, że założyłam naszyjnik wyglądający prawie jak wyciągnięty ze starożytnego grobowca. Prawie.

Wernisażeria, wystawa Magia starożytnego Egiptu w Muzeum Narodowym w Lublinie
Ja i moje Oko Horusa na wystawie „Magia starożytnego Egiptu” w Muzeum Narodowym w Lublinie

Jest takie egipskie powiedzenie: „z dala od Nilu – z dala od rozumu”, więc jeśli nawet nie macie takiego tatuażu, ale nie chcecie ryzykować bycia z dala od rozumu (kto by chciał), to koniecznie wybierzcie się na wystawę „Magia starożytnego Egiptu” do Muzeum Narodowego w Lublinie.

Macie na to czas aż do 5 marca 2023 r.

Mecenasem Muzeum Narodowego w Lublinie jest Grupa PGE

2 komentarze

Zobacz też

2 komentarze

Marek Nowak 17 stycznia 2023 - 8:13 pm

Świetny felieton. Największe wrażenie robi faktografia. Czy można serdecznie spytać z jakich źródeł korzystała Pani przy jego pisaniu?

Odpowiedz
whoiscall 27 września 2023 - 10:00 pm

Thank you!

Odpowiedz

Napisz komentarz

Wernisażeria, oprócz wernisaży i wina, potrzebuje ciasteczek. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ciasteczkom. Zgadzam się Więcej