Strona główna Krótkie recenzje „Bad Romance” wybrane prace z kolekcji mBank Polska „m jak malarstwo”, Rondo Sztuki w Katowicach

„Bad Romance” wybrane prace z kolekcji mBank Polska „m jak malarstwo”, Rondo Sztuki w Katowicach

Wernisażeria
0 komentarz
Wystawa Bad Romance, kolekcja mBank, Rondo Sztuki w Katowicach, Patryk Różański, Rodziną przytulamy grób mojej siostry i brata

Wystawa „Bad Romance” prezentująca wybrane prace z kolekcji mBank Polska „m jak malarstwo”, Rondo Sztuki w Katowicach.

M jak Malarstwo, S jak Sztuka, W jak Współczesna, P jak Polska, czyli o fascynującej wystawie „Bad Romance” prezentującej wybrane prace z kolekcji mBank Polska „m jak malarstwo” w Rondo Sztuki w Katowicach. A opowie Wam o tym wszystkim W jak Wernisażeria.

Wystawa Bad Romance prezentująca wybrane prace z kolekcji mBank „m jak malarstwo”, Rondo Sztuki w Katowicach

Na wystawie kuratorowanej przez Martę Antoniak i Tomka Barana prezentowanych jest kilkadziesiąt prac prawie 40 polskich artystów i artystek: Lena Achtelik, Agnieszka Apoznańska, Paweł Baśnik, Dobrawa Borkała, Monika Chlebek, Monika Falkus, Krzysztof Gil, Krzysztof Grzybacz, Anna Grzymała, Marcin Jasik, Radim Koros, Julia Kowalska, Adam Kozicki, Tomasz Kręcicki, Alicja Kubicka, Sasa Lubińska, Urszula Madera, Krzysztof Mętel, Jan Możdżyński w duecie z Jakubem Glińskim, Małgorzata Mycek, Alicja Pakosz, Karol Palczak, Zofia Pałucha, Szaweł Płóciennik, Michał Prażmo, Patryk Różycki, Filip Rybkowski, Agata Słowak, Mikołaj Sobczak, Łukasz Stokłosa, Zuzanna Szary, Szymon Szewczyk, Stach Szumski, Zuzanna Śmigielska, Małgorzata Werla, Jan Eustach Wolski, Joanna Woś oraz Natalia Załuska. Nikt nie mówił, że wymienienie i przeczytanie nazwisk z wystawy zbiorowej zajmie 30 sekund, nikt.

Kolekcja mBank „m jak malarstwo”

Większość obrazów pochodzi z lat 2020-2022, choć prezentowane są i starsze prace, jest także jedna z tego roku – przygotowany specjalnie na wystawę „Bad Romance” wielki kolorowy mural o wymiarach 6 metrów na 3 metry Stacha Szumskiego, na tle którego mnie widzicie, znaczy na tle muralu, nie Szumskiego. A widzicie mnie w ocelocie, bo jak zwykle na zbiorowych wystawach albo targach sztuki współczesnej w nim występuję, nie pytajcie dlaczego, bo sama już nie pamiętam, zaczęło się od Biennale Paris i poszło. Tak to się kończy, jak człowiek jest niewolnikiem własnego image’u, ale myślę, że ocelot, to nie najgorsze, co mogło mnie w życiu spotkać. Gorsza jest np. ksylofagia, czyli jedzenie drewna.

W każdym razie sama historia kolekcji mBank sięga czasów pandemicznych. W 2020 r. mBank stworzył fundusz „m jak malarstwo” mający wspierać i promować młodych polskich artystów, a sposób, w jaki powstał ten fundusz, jest prawie tak samo ciekawy, jak sam pomysł na fundusz. Otóż w owym koronaroku mBank przeznaczył na aukcję w DESA Unicum ponad 150 obiektów z tworzonej przez lata kolekcji. Na pierwszej aukcji poszło 30 obiektów i w ten sposób dochód w wysokości 5,1 mln zł. zasilił nowopowstały fundusz „m jak malarstwo”.

Cezary Stypułkowski, pomysłodawca funduszu i prezes zarządu mBanku, tak to podsumował: „sprzedaż dzieł starszych mistrzów wesprze ich młodszych kolegów (…) Dzięki temu będziemy pewni, że po jakimś czasie nasz zbiór znów posłuży jako pomost dla kolejnego pokolenia twórców, a fundusz będzie działał na zasadzie wspierającego młodych artystów perpetuum mobile”. Rozumiecie? Gdy młodzi artyści zaczną osiągać status starszych mistrzów, ich prace również się sprzeda, żeby móc wspierać kolejnych młodych artystów. I tak w kółko, samonapędzająca się impreza,

Historia kolekcji mBank „m jak malarstwo”

A prace do kolekcji wybiera komisja składająca się z ekspertów związanych z rynkiem sztuki współczesnej. Kryteria są dwa: albo wybiera się młodych twórców, już dość znanych, „galeryjnych”, mających na koncie interesujące wystawy indywidualne i zbiorowe, albo stawia się na „świeżaków”, artystów dopiero po dyplomie, jeszcze nieodkrytych przez galerie, ale już szalenie oryginalnych. Co było dalej: w latach 2020-21 mBank kupił 57 prac autorstwa 34 współczesnych polskich artystów i artystek. Pierwszy raz większość obrazów pokazano w październiku 2021 r. na wystawie „m jak młodość” w Państwowej Galeria Sztuki w Sopocie. Ale w Katowicach możemy oglądać i inne obrazy, ponieważ w zeszłym roku mBank dokupił 44 prace, tak że obecnie kolekcja liczy prawie 100 prac i kilkadziesiąt wybranych z niej wspaniałości prezentowanych jest właśnie na wystawie „Bad Romance” w Galerii Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach Rondo Sztuki.

Lady Gaga „Bad Romance”

Z kolei tytuł wystawy nawiązuje do piosenki Lady Gagi „Bad Romance’ z 2009 r., nie tylko chodzi o tekst (co nie zmienia faktu, że moim pierwszym skojarzeniem jest i tak fragment: „Rah, rah-ah-ah-ah / Roma, roma-ma / Gaga, ooh-la-la”, uniwersalny na karaoke, mimo szczerych chęci trudno jest położyć melodię), ale o całą sytuację z teledysku. Jeśli jeszcze nie widzieliście tego wideo, to koniecznie obejrzyjcie. A jeśli Wam się nie chce oglądać, to je opiszę.

Chociaż na Wernisażerii zajmuję się wizualnością, nigdy dotąd nie pisałam tu o teledyskach, a akurat „Bad Romance” ma w sobie wszystko to, co lubię w nich najbardziej. Futurystyczna estetyka, teatralność, przepiękne kostiumy, biżuteryjne gorsety, no bajka. Teledysk jest seksualny, zmysłowy, ale nie tani i erotyczny, a przede wszystkim jest komentarzem do seksualizacji kobiet w kulturze i traktowania ich jako „towaru” oraz do niewolnictwa seksualnego w show-biznesie.

O różnych aspektach kulturowych tego teledysku mogłabym pisać godzinami, wiecie, jaką ja mam nomen-omen melodię do pisania, ale najważniejsze jest to, o co chodzi w „Bad Romance”. W skrócie: Lady Gaga zostaje porwana przez tancerki, które ją odurzają i sprzedają rosyjskiej mafii za milion rubli. A ona się mści na jednym z klientów, oj, i to jak się mści. Teraz nie w skrócie: w początkowej scenie Gaga, siedzi na białym tronie w jasno oświetlonym pomieszczaniu, w tle leci „Fuga nr 24 ” Jana Sebastiana Bacha. Kiedy Gaga, nie Bach, włącza na iPodzie „Bad Romance”, zaczyna się właściwy teledysk.

Teledysk Lady Gaga „Bad Romance”

Pojawia się słabo oświetlona łaźnia, na której ścianach jest napis „Bath Haus of GaGa”. Z białych „trumien” zaczynają wypełzać ubrane w lateksowe kostiumy dziewczyny plus Lady Gaga i zaczynają tańczyć. Lady Gaga raz śpiewa przed lustrem, a raz leży w wannie, wyglądając zupełnie jak moja piękna kuzynka Paulina. Po czym dwie dziewczyny wyciągają Ladt Gagę z wanny, zdzierają z niej górną część garderoby i zmuszają do wypicia kieliszka wódki, prawdopodobnie z domieszką narkotyków.

Po takim koktajlu Lady Gaga, już ubrana w wysadzany diamentami strój, uwodzicielsko tańczy dla licytujących ją mężczyzn. Następnie zasuwa w spektakularnym płaszczu-sztucznym niedźwiedziu polarnym i podchodzi do mężczyzny, który złożył najwyższą ofertę, a który teraz siedzi na łóżku, rozpina koszulę i czeka na swój „zakup”. Z obojętną miną Lady Gaga zdejmuje kurtkę i okulary przeciwsłoneczne, po czym łóżko nagle zaczyna płonąć wraz z klientem-delikwentem.

W finale teledysku, obok tlącego się jeszcze szkieletu na zniszczonym łożu pokrytym popiołem, równie pokryta popiołem Lady Gaga spokojnie, niczym po dobrym seksie, pali papierosa, podczas gdy jej pirotechniczny stanik jeszcze strzela iskrami. Oczywiście fakt, że mężczyznę, który ją wylicytował, zabiła stanikiem dziewczyna, ma dodatkową wymowę, jeśli chodzi o głos w dyskusji o kobiecych piersiach w kulturze (piersi jako element seksualizacji, broń, neutralny element kobiecego albo / i matczynego ciała itp.).

Lady Gaga „Bad Romance” i wystawa „Bad Romance”

W utworze „Bad Romance” jest cały arsenał seksualno-łóżkowy: romans, miłość, płatna miłość, pożądanie, seks, kochanek, obsesja, pokręcone uczucie, fetysz, zemsta, dzikość serca i szał uprzęży z dodatkiem lateksu. I mniej więcej o tym jest wystawa „Bad Romance” – o różnych odcieniach i niuansach romansu, niekoniecznie niegrzecznego. Każda z prac inaczej traktuje ten temat i w innym stylu. Prezentowane prace z kolekcji mBank są i figuratywne, i abstrakcyjne, i hiperrealistyczne, i surrealistyczne, a nawet symboliczne. Pojawiają się i sceny ze zwykłego życia (takie jak picie Coli, czyli jeden z moich ulubieńców na wystawie „Everything tastes better with Coke” Michała Prażmo), i sceny z marzeń czy snów (np. dżin – nie gin! – na obrazie „Trzecie życzenie” Krzysztofa Gila).

Na „Bad Romance” znajdują się również prace multiplikacyjne („Tyle ich jest i każda chce czegoś” Alicji Kubickiej: rzędy zwielokrotnionej niby tej samej twarzy, ale za każdym razem inaczej namalowanej, które to twarze z daleka wyglądają jak rzędy kropek), a także prace wykraczające poza typową definicję „malarstwa”, czyli obrazu 2D na płótnie. Część z nich to przestrzenne instalacje, pojawia się również mural, dywan, obraz z projekcją wideo czy asamblaż („Pogrzeb atlety” Szawła Płóciennika, obraz z przymocowanymi rękawiczkami).

Wystawa „Bad Romance” – prace w dialogu

Jednak to, co najważniejsze na tej wystawie – oprócz samych prac, rzecz jasna – to sposób, w jaki ją zaaranżowano. Prace są tak rozmieszczone, że wchodzą ze sobą w dialog. Rozmawiają ze sobą, zgadzają się motywami, kłócą stylami, polemizują kolorami, dywagują fakturami, korespondują tematami. Ciszy na „Bad Romance” nie uświadczysz, żaden obraz nie jest pozostawiony sam sobie i nie mówi – dosłownie – do ściany.

W praniu wygląda to tak, że np. trzymające się za ręce „Gigantki” Zuzanny Szary wiszą koło obrazu „Rodziną przytulamy grób mojej siostry i brata” Patryka Różyckiego, na którym postacie również się dotykają. To jest przykład dialogu motywowego, teraz dialog kolorystyczny: różowy obraz ze szkieletem w łańcuchach i czapce („Bez tytułu” Jana Eustachego Wolskiego) sąsiaduje z portretem różowobrodej postaci („Pink Beard Diva” Sasy Lubińskiej).

Jeszcze czym innym są prace nawiązujące do siebie kształtem, np. jeden z moich ulubionych na tej wystawie obrazów, „Przerwa w pracy” Alicji Pakosz, na którym okrągły kubek przypomina okrąg znajdujący się w centrum wiszącego obok obrazu „Eclipe” Dobrawy Borkały.

Z kolei składająca się z prostokątów i innych wielokątów forma przestrzenna Natalii Załuskiej („Bez tytułu”) zainstalowana jest w przejściu nieopodal ściany z przestrzenną pracą Filipa Rybkowskiego („White dove studium”). Umieszczono ją na ścianie w ten sposób, że wygląda, jakby była freskiem, integralną częścią muru. Obie prace, żeby w pełni wybrzmieć, wymagają gry z przestrzenią, są bliższe instalacji niż tradycyjnemu malarstwu.

Jeszcze inny przykład dialogu na wystawie „Bad Romance” to obrazy prezentowane koło siebie w – jak ja to nazwałam – czarnym kąciku. Pierwsze dwa z nich, rozmazane czarne portrety (Leny Achtelik i Agnieszki Apoznańskiej), sąsiadują z dwoma obrazami, na których postacie, chociaż otoczone przez ciemności, mają jakieś bliżej nieokreślone źródła światła („Nigdy nie wstanę już z kolan” Adama Kozickiego i „Śliwy” Karola Palczaka, fantastyczny nokturn).

Zresztą „Śliwy” Palczaka, uwspółcześniony nokturn rodem z XIX wieku, to niejedyny na tej wystawie przykład obrazu nawiązującego do malarstwa dawnego. Na przykład kobieta w chuście na głowie na obrazie „Możliwości” Agaty Słowak odsyła do złotego wieku malarstwa flamandzkiego w stylu „Kuszenie Adama i Ewy” Jacoba Jordaensa, chociaż u Słowak nie do końca wiadomo, czy Adam ugryzł jabłko i podaje je teraz Ewie, która z niechęcią odwraca głowę, czy też Adam dopiero co wziął ugryzione przez Ewę jabłko i dziewczyna nie chce na to patrzeć. Zgodnie z tytułem – jest wiele możliwości interpretacji.

Wystawa mBank „Bad Romance” – młoda polska sztuka współczesna

Prawie każdy obraz prezentowany na wystawie „Bad Romance” sam w sobie umożliwia mnóstwo interpretacji, ale tworzenie własnych dialogów między nimi, wyłapywanie kontekstów i skojarzeń daje jeszcze więcej przyjemności. Można biegać po po Rondzie Sztuki do upojenia. Jestem bardzo szczęśliwa, że mBank wspiera i promuję naszych polskich młodych artystów i jestem równie szczęśliwa, że mogę do tej promocji się przyłożyć. Wiecie, że ja kocham sztukę miłością dziką, żaden tam „Bad Romance”, tylko prawdziwa „True Love”.

Koniecznie wybierzcie się do Katowic, bo wydaje mi się, że jeśli ktoś kocha sztukę i malarstwo, to powinien wiedzieć, jak obecnie wygląda polska sztuka współczesna, naprawdę współczesna, a nie ta PESELOWO sięgająca pradziejów. A w Rondzie Sztuki macie jej pełen przekrój – od czystej abstrakcji po hiperrealizm, od aktów po „fotografie”, od Matek Niepodległości po suchą krakowską z musztardą, od kaszubskich diabłów po pogrzeb atlety. No więc sami widzicie, że tu jest wszystko.

Wystawę „Bad Romance” można podziwiać do 9 kwietnia.

0 komentarz

Zobacz też

Napisz komentarz

Wernisażeria, oprócz wernisaży i wina, potrzebuje ciasteczek. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko ciasteczkom. Zgadzam się Więcej