„Magdalena Abakanowicz | Spectra Art Space MASTERS”, Fundacja Rodziny Staraków / Spectra Art Space
Zawsze uważałam że skoro powstał rzeczownik abakany, to powinien istnieć czasownik oznaczający tworzyć abakany: „abakanować”. Ewentualnie „abakanowić”, a stąd blisko do Magdaleny Abakanowicz, od której wszystko się zaczęło.
W sobotę rzutem na taśmę w końcu udało mi się dotrzeć na wystawę Magdaleny Abakanowicz w Spectra Art Space. Wystawę w ramach cyklu Spectra Spece Art MASTERS zorganizowano z okazji jubileuszu 90-lecia urodzin artystki, która zmarła 3 lata temu.
Zaprezentowano kilkanaście prac, pojawił się m.in. „Zespół Czarnych Form Organicznych”, a przed wejściem do budynku, nieopodal „Grand toscano” Igoraja Mitoraja i „Staraka” Wojciecha Fangora, stał „Tłum”. Gdyby jeszcze obok stał tłum dzieci, czyli „Bambini„, byłyby wszystkie grupy wiekowe bezgłowych postaci Abakanowicz.
Spectra Art Space, jako miejsce, chociaż znajduje się na końcu świata – ale dla mnie wszystko, co jest 10 min od Centrum jest na rubieżach Warszawy, samo w sobie jest fantastyczne. Jest to przestrzeń dedykowana sztuce współczesnej, która powstała z inicjatywy Fundacji Rodziny Staraków, i mieści się w nowoczesnym budynku.
Magdalena Abakanowicz, Wojciech Fangor i Tamara Łempicka, czyli rekordziści i czempiony DESY
Gdy zaczęłam robić ten wpis, doszłam do wniosku, że nasze najlepsze artystyczne współczesne dobro eksportowe, które jest w 70 muzeach na świecie, a którego to dobra w zeszłym roku „Caminando” poszło w DESA Unicum za 8 milionów złotych (wylicytowano za 6,8 mln, ale doszły koszty aukcyjne + droit de suit), no więc, że to dobro zasługuje chyba na dłuższy tekst niż post na Facebooku. Przydałoby się, żebym napisała o Magdalenie Abakanowicz felieton.
Temat do rozważenia, bo nawet Wojciechowi Fangorowi, którego rozeta „M 22” pobiła rekord aukcyjny na polskim rynku sztuki, poświęciłam krótki wpis, nie felieton wernisażowy. Po aukcji z „Czytającą I” Tamary Łempickiej i jej należy się felieton. Mam tyle zaległych tekstów, że jestem jak ta żaba, która nie wiedziała, czy iść na prawo, gdzie są piękne zwierzęta, czy na lewo, gdzie są mądre. Przecież się nie rozdwoi!
Wiem, że czekacie na 3. część tekstu o Henrim de Toulouse-Lautrecu, ale pomyślałam, że może jesteście żądni trochę więcej piękna i dobra o Magdalenie Abakanowicz. Jednak w pierwszej kolejności pojawi się felieton o Lautrecu, bo już go obiecuję od pradziejów.