„Peder Severin Krøyer. L’heure bleue” w Musée Marmottan Monet w Paryżu.
Ostatnio pisałam Wam o wystawie malarzy francuskich w Kopenhadze, a teraz będzie o wystawie malarza duńskiego w Paryżu. „Peder Severin Krøyer. L’heure bleue” w Musée Marmottan Monet to francusko-duńska wystawa objęta patronatem królowej Małgorzaty II.
Co znajdziecie w recenzji?
Na „L’heure bleue” znajduje się 60 obrazów – pejzaże, scenki rodzajowe i portrety – większość nigdy dotąd nieprezentowana we Francji, w Polsce tym bardziej.
Peder Severin Krøyer (znany tez jako PS Krøyer, dla przyjaciół Søren, sam zaś podpisywał się SK) to jeden z najważniejszych duńskich artystów, a na pewno najważniejszy z grupy Malarze ze Skagen.
Nieznany w Polsce znany artysta
Wystawiał na całym świecie i zgarniał różne nagrody: m. in. złoty medal na Międzynarodowej i Powszechnej Wystawie w Londynie w 1884 r., Grand Prix na Wystawie Powszechnej w Paryżu w 1889 r. czy Grand Prix i złoty medal na Exposition Universelle w Paryżu w 1900 r. No nie najgorzej.
Krøyer urodził się w 1851 r. w Norwegii, ale wychował w Kopenhadze. Ponieważ jego matka miała psychozę maniakalno-depresyjną, obecnie zwaną chorobę afektywną dwubiegunową (wiecie, co ja myślę o tej nowej nazwie), uznano ją za niezdolną do opieki na synem, więc zajęła się nim jej siostra z mężem.
Opowiem Wam o Krøyerze trochę więcej, bo wydaje mi się, że jest mało znany w Polsce, a ma ciekawy życiorys. Może nie tak jak Toulouse-Lautrec, ale też daje radę. Jak ktoś będzie znużony biografią, to zawsze może przeskoczyć do ostatniego akapitu albo poprzestać na oglądaniu zdjęć. Nie ma przymusu.
Peder Severin Krøyer (1851-1909)
Zdolniacha Krøyer miał 14 lat (!!), kiedy zapisał się do Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Kopenhadze, skończył ją 5 lat później, a debiutował jeszcze rok później portretem przyjaciela, malarza Fransa Schwartza. W latach 1877-1881 Krøyer dużo podróżował po Europie, wylądował m.in. w Niemczech i Niderlandach, Włoszech, Hiszpanii i Francji.
Przebywał w Paryżu, gdzie studiował pod kierunkiem Léona Bonnata i znalazł się pod wpływem impresjonistów – Moneta, Sisleya, Degasa, Renoira i Maneta. To wówczas namalował jeden z moich najulubieńszych obrazów „Obiad artystów w Cernay” (1879). A paryski Salon „odkrył” Krøyera i w 1884 r. za „Rybaków ze Skagen, Dania, Zachód słońca” (1883) przyznał mu medal jury.
P.S. Krøyer – malarz ze Skagen
W 1882 r. Krøyer po raz pierwszy przybył do Skagen, kolonii artystycznej znajdującej się na końcu świata, a na pewno na końcu Danii: to jej najbardziej wysunięta na północ część. Od tej pory w zimę mieszkał w Kopenhadze, a latem przenosił się na Jutlandię. W 1889 r. poślubił poznaną w Paryżu duńska malarkę, Marie Triepcke, która pojechała tam studiować malarstwo m.in. w pracowni Pierre’a Puvisa de Chavannesa.
Miesiąc miodowy oraz wyjazd studyjno-artystyczny do Włoch trwał ponad dwa lata. Tak trzeba żyć. Małżonkowie pomieszkiwali w różnych miejscach Danii, ale w 1891 r. osiedlili się w Skagen. Jednak Marie doszła do wniosku, że w porównaniu ze swoim mężem nie umie malować (!!), więc lepiej od razu rzucić to w diabły, a się nie frustrować.
Jako ostatnie zdjęcie wrzucam Wam jej obraz „Wnętrze z szyjącą dziewczyną”. Sami oceńcie, czy nie umiała malować. Ale Peder nie był żadnym psychopatą, który zmanipulował żonę: Marie od zawsze cierpiała na brak poczucia własnej wartości, w 1895 r., po urodzeniu córki Vibeke, doszła do tego depresja poporodowa, a potem problemy małżeńskie.
Problemy psychiczne Krøyera
Bo w 1900 r. Krøyer zaczął mieć zaburzenia psychiczne – albo z powodu kiły, albo rozwinęła mu się odziedziczona po matce choroba afektywna dwubiegunowa. Został przyjęty do szpitala psychiatrycznego, do którego co chwilę wracał. Jakby tego było mało, od leczenia rtęcią prawie całkiem stracił wzrok w lewym oku.
Marie nie mogła wysiedzieć w Skagen, zaczęła z córką podróżować po Europie i w ten sposób na Sycylii w 1902 r. poznała szwedzkiego kompozytora Hugo Alfvéna. 3 lata później zaszła z nim w ciążę, ale Krøyer twardo nie chciał dać jej rozwodu. Nie chciał i już. W końcu Marie przeprowadziła się do Szwecji, a Vibeke zostawiła w Skagen. Krøyer zmarł w 1909 roku, mając zaledwie 58 lat i został pochowany w Skagen.
Kolonia artystyczna w Skagen
A o co w ogóle chodziło z kolonią artystyczna w Skagen, małej wiosce rybackiej?
Od końca lat 70. XIX zaczęli gromadzić się w niej malarze skandynawscy, którzy uciekli od historycyzmu (sam szał) i neoklasycyzmu (dwa szały) memłanych na sztywnej Królewskiej Duńskiej Akademii Sztuk Pięknych oraz równie sztywnej Królewskiej Szwedzkiej Akademii Sztuk i podryfowali w stronę poznanych w Paryżu najnowszych trendów.
Wzorowali się na impresjonistach, ich dzikiej pasji do malowania na świeżym powietrzu i naturalistycznego oddawania niuansów intensywnego światła, ale byli też pod wpływem ruchów realistycznych, takich jak szkoła z Barbizon.
Artyści ze Skagen pasjami malowali własne rozrywki, wylegiwanie się wśród zieleni, plenery, imprezy. Jedną z nich Krøyer fantastycznie przedstawił m.in. na obrazie „Obiad artystów Skagen” (1883), a jeszcze lepiej na małoformatowym obrazie „Hip, hip, hura!” (1888) oraz na wielkoformatowym, o takim samym tytule (1885-1888), za który w 1889 r. w Paryżu otrzymał złoty medal. Gdyby go nie otrzymał – sama bym mu go wręczyła czy coś, bo obraz jest wspaniały.
W Musée Marmottan Monet koło tej pracy wiszą poprzedzające ją studia, na których widać np. ubrane w inne kreacje Annę Ancher z córeczką Helgą albo w ogóle jeszcze pusty stół. Świetnie się je porównuje z finalną wersja obrazu.
Sceny plażowe i malarstwo północy
Jednak najbardziej hot tematami byli rybacy i – jak ja to nazywam – sceny plażowe. W Skagen Krøyen nadal tworzył słuszne formaty na wystawy w Paryżu, ale teraz w końcu miał czas na mniejsze. Na początku swojej kariery zajmował się porterem, stąd na wystawie są liczne autoportrety, portrety Marii, przyjaciół oraz dzieci przyjaciół.
Wśród nich znalazła się m.in. Tove, córka pisarza Ottona Benzone’a, namalowana w stylu Whistlera albo Bastien-Lepage’a, obok wisi portret obu sióstr Benzone. Jednak dla mnie jednym z ciekawszych obrazów są „Róże” z siedzącą w ogrodzie pogrążoną w lekturze Marie kojarząca się z „Czytającą” Moneta.
Chociaż w „Różach” Krøyen łączy swoje dwa tematy – pejzaż i portret – najczęściej maluje nadmorskie krajobrazy, spacery po plaży, w tym przy świetle księżyca. Zainspirował się światłem l’heure bleue [niebieska godzina], stąd tytuł wystawy. Niebieska godzina to okres tuż przed wschodem albo zachodem słońca, kiedy słońce znajduje się poniżej horyzontu i docierające do nas resztki światła przybierają odcienie błękitu.
L’heure bleue: niebieska godzina
Daje to fantastyczny efekt zlewającego się morza i nieba. Godzina niebieska najbardziej widoczna jest latem w skrajach skandynawskich, gdzie z powodu położenia Ziemi względem Słońca zmierzch i świt są wyjątkowo długie. Spokojnie jest czas na machnięcie obrazu. Albo ośmiu.
Chyba najlepiej niebieską godzinę uchwycił Krøyer w jednym z najsłynniejszych obrazów, „Letni wieczór na plaży Skagen – Artysta i jego żona” (1899), na którym o ile Pedera od Marie można bez problemu oddzielić, to już morze od nieba nie bardzo. Równie „zniebieściała” jest powstała 6 lat wcześniej praca „Letni wieczór na południowej plaży Skagen” z żoną Pedera oraz ich przyjaciółką, artystką Anny Ancher, spacerującymi po wąskim pasie piasku między plażą i morzem, z którym w głębi obrazu ostatecznie się zlewa.
A za mną widzicie obraz „Łodzie rybaków”. Zapomniałam do zdjęcia zdjąć maseczkę i nawet dobrze się stało, bo jak nic pasuję do niebieskiej godziny Krøyera. Też się wtopiłam w obraz, co miałam sobie żałować „zniebieszczenia”.
Jeśli jak morze wciągnął Was temat duńskich malarzy, koniecznie przeczytajcie o wystawie „Vilhelm Hammershøi. Światło i cisza” w Muzeum Narodowym w Poznaniu.